Nasz region w Sejmie reprezentuje 12 posłów. Województwo dzieli się na 11 powiatów, do tego dochodzi Opole, które jest miastem na prawach powiatu. Każdy okręg wyznaczyliśmy więc w granicach poszczególnych powiatów.
JOW-y zakładają, że z danego okręgu może wystartować tylko jeden kandydat. Wzięliśmy więc pod uwagę wyniki kandydatów wyłącznie z okręgu, z którego najpewniej by startowali. Podstawą było ich miejsce zamieszkania.
Ale na tym nie koniec. Uwzględniliśmy też głosy oddane na listę. To również istotny czynnik, podpowiada bowiem jakim poparciem mogliby cieszyć kandydaci w sytuacji, gdyby wyborcy z danego okręgu chcieli postawić na jedynego kandydata danej formacji.
Trzeba też wziąć poprawkę na to, że w wyborach do Sejmu sprzed czterech lat nie mieliśmy niezależnych kandydatów walczących o mandat poselski pod szyldem własnego komitetu. Mimo to można nasze wyniki wziąć za prawdopodobne, bowiem wybory do Senatu w 2011 roku odbyły się już w formie JOW-ów, a mimo to dominowali w nich kandydaci partyjni. Dość powiedzieć, że wszystkie trzy mandaty senatorskie otrzymali kandydaci PO.
W stolicy województwa odbyłby się prestiżowy bój. Można spokojnie założyć, że o mandat ubiegaliby się posłowie: Tomasz Garbowski z SLD, Tadeusz Jarmuziewicz z PO i Sławomir Kłosowski z PiS. Partia Kaczyńskiego mogłaby jeszcze co prawda wystawić Patryka Jakiego (w 2011 roku był bowiem członkiem PiS), ale Kłosowski najpewniej postawiłby na siebie.
Z tego starcia zwycięsko wyszedłby Jarmuziewicz, który w Opolu uzyskał najwięcej głosów dla listy PO - 7150. Kłosowski musiałby się zadowolić drugim miejscem z wynikiem 3170 głosów. Garbowski uzyskał wtedy 2343 głosy.
Patrząc przez pryzmat głosów oddanych na poszczególne listy kolejność nie uległaby zmianie. Na listę PO w Opolu oddano 27 846 głosów, na listę PiS zagłosowało 8983 wyborców, a na SLD 4875.
W obwarzanku otaczającym Opole doszłoby do starcia posła Ryszarda Galli z Mniejszości Niemieckiej, Leonardy Płoszaj z PO oraz Adama Kępińskiego, który w 2011 roku reprezentował barwy Ruchu Palikota, a który obecnie jest w szeregach SLD. Kandydata PiS trudno jednoznacznie wskazać, załóżmy więc, że byłby to Patryk Jaki.
Jaki uzyskał w tamtych wyborach na terenie powiatu 884 głosy. Kepiński miał ich 1215. Płoszaj uzyskała 2719 głosów. Na tym tle Ryszard Galla zmiażdżył konkurencję z wynikiem 5331 głosów.
Ale biorąc pod uwagę liczbę głosów oddanych na listę mandat dla reprezentanta MN nie staje się taki pewny. Co prawda nie zmienia to wiele w przypadku kandydatów PiS i Ruchu Palikota (na listy te zagłosowało odpowiednio 5330 i 3288 wyborców), tak mogłoby zadziałać na korzyść Leonardy Płoszaj. Na listę MN zagłosowało bowiem 7887 osób, a na PO 16 557.
Nie można więc wykluczyć, że to członkini zarządu powiatu opolskiego, a nie poseł MN dostałaby się cztery lata temu do Sejmu.
W powiecie krapkowickim doszłoby do starcia dwóch formacji - MN i Platformy. Tę pierwszą reprezentowałby najpewniej Ryszard Donitza, zaś kandydatem PO byłby Maciej Sonik, starosta krapkowicki oraz twórca struktur Platformy w tym powiecie.
I można spokojnie założyć, że posłem zostałby Sonik. Zdobył 2487 głosów. Wynik Donitzy to 864 głosy.
Wzięcie pod uwagę ilości głosów na poszczególne listy nie zmienia tego obrazu. Na PO zagłosowało w pow. krapkowickim 7795, a na MN 3927 wyborców.
Tutaj zaskoczenia nie ma. Choć w szranki mogliby stanąć Herbert Czaja z Mniejszości Niemieckiej (844 głosy) czy Kryspin Nowak z SLD (889 głosów), to wygrana i tak przypadła by posłowi Leszkowi Korzeniowskiemu, liderowi Platformy na Opolszczyźnie.
Korzeniowski zdobył tu 3235 głosów. To więcej, niż w przypadku całych list wspomnianych MN (2634 głosy) czy SLD (1755 głosów). Tylko na listę PiS oddano nieznacznie więcej głosów - 3303. Ale mandatu ich kandydatowi - ktokolwiek by nim był - raczej by to nie dało.
Tutaj mamy powtórkę z sytuacji, do jakiej doszło w powiecie opolskim. Biorąc pod uwagę wyłącznie głosy oddane na poszczególnych kandydatów, wygrywa reprezentant Mniejszości Niemieckiej. Uwzględniając głosy na całe listy, szala przechyla się w stronę PO.
Najwięcej głosów spośród wszystkich kandydatów dostał Józef Swaczyna, starosta strzelecki - 3429. Ale na listę MN oddano w pow. strzeleckim 5505 głosów, zaś na PO 9210. Na liście Platformy najmocniejszym lokalnym kandydatem okazał się Mateusz Stachowski, urzędnik z Kielczy - 1884 głosy.
Trudno więc ostatecznie stwierdzić, kto ostatecznie uzyskałby mandat w pow. strzeleckim. Typujemy jednak Józefa Swaczynę, który w systemie JOW mógłby ugrać więcej na swojej rozpoznawalności.
Do ciekawej sytuacji mogłoby dojść w powiecie nyskim. Tutaj bowiem w szranki mogłoby stanąć kilku kandydatów: członek zarządu regionu Antoni Konopka z PSL, Piotr Woźniak z SLD (wtedy nie był jeszcze liderem partii w regionie), prawnik Grzegorz Jung z Ruchu Palikota i architekt Przemysław Dziaduś z PiS.
Choć należy zaznaczyć, że byłby to bój o drugie miejsce. Bo awans do Sejmu najpewniej wywalczyłby lekarz Rajmund Miller z PO. W 2011 roku zdobył bowiem 8080, a cała lista PO uzyskała w powiecie nyskim 17455 głosów.
Drugi był PiS z wynikiem 12496 głosów, a Dziaduś dostał 2088 z nich. Można jednak założyć, że z Millerem i tak by nie wygrał.
Tutaj zdecydowanym zwycięzcą zostałby Adam Krupa z Głubczyc. Zdobył on 5467 głosów spośród wszystkich 6813 oddanych w tym powiecie na listę Platformy Obywatelskiej.
Kandydat PiS, który zdobył najwięcej głosów i faktycznie startowałby z tego powiatu - Jerzy Naszkiewicz zdobył zaledwie 657 głosów z 4069 oddanych na PiS.
To kolejny mandat dla Platformy Obywatelskiej. Pozostałych kandydatów pokonała Brygida Kolenda-Łabuś, zdobywając 7716 głosów (przy nieco ponad 15 tys głosów na całą listę PO).
Głównym kontrkandydatem okazałby się przedstawiciel SLD Andrzej Mazur, który zdobyłby drugi wynik - 1651 głosów przy 2904 na całą listę sojuszu.
Także i tu zaskoczenia by nie było. Mandat trafiłby na konto Platformy Obywatelskiej, a posłanką zostałaby Janina Okrągły, zdobywając 4238 z 6900 głosów oddanych na PO.
Najbliżej tego wyniku byłaby zapewne obecna radna wojewódzka Katarzyna Czochara, która zdobyła 848 z 3885 głosów oddanych na PiS.
W tym wypadku sytuacja jest dość skomplikowana. Teoretycznie zwycięzcą powinien być Dariusz Byczkowski z Prawa i Sprawiedliwości, który zdobył najwyższą ilość głosów w powiecie - 2968, znacząco pokonując kandydata PO, Krzysztofa Gwozdeckiego który uzyskał 1645 głosów.
Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę ogólną liczbę głosów oddaną na poszczególne listy, wynik mógłby się odwrócić, bowiem PiS zdobył tam w sumie 8898 głosów, podczas gdy PO 12042.
Kolejny powiat, gdzie walka o mandat mogłaby się okazać nad wyraz zażarta. Trzy najlepsze wyniki wyglądają następująco: 2537 głosów Teresa Ceglecka-Zielonka (PiS), Krzysztof Kuchczyński (PSL) 1221, Łukasz Tusk (PO) 1154.
Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, że na listę PO oddano 4824 głosy, na PiS 3706 a na PSL 2530, mogłoby się okazać, że to jednak Łukasz Tusk, a nie kandydatka PiS, zdobyłby mandat.
Zdecydowanym liderem w tym powiecie został obecny marszałek województwa Andrzej Buła, który zdobył 5750 z 8853 głosów oddanych na listę PO.
Pokonał tym samym Stanisława Rakoczego z PSL, który uzyskał 1152 z 2336 głosów oddanych na listę jego ugrupowania.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze