Patryk Jaki, prywatnie syn prezesa spółki WiK, miał rozmawiać na temat kontroli w opolskiej spółce z główną inspektor pracy - poinformował portal Interia. Protokół z pierwszej kontroli PIP nie był korzystny dla Ireneusza Jakiego.
Zarząd WiK w piątek zdecyduje, czy będzie składał uwagi do nowego raportu Głównego Inspektoratu Pracy ws. sytuacji w spółce. Z treścią dokumentu zapoznała się też już rada nadzorcza, która również w piątek będzie podejmować decyzję w sprawie odwołania prezesa Ireneusza Jakiego.
Kontrola, którą w miejskiej spółce Wodociągi i Kanalizacja od maja prowadzą inspektorzy PIP z Opola, a potem również z Warszawy i Katowic, miała się zakończyć 30 grudnia. - Usłyszałem, że może potrwać nawet do końca stycznia - mówi Paweł Kawecki, wiceprezes WiK.
Przywrócony przez sąd do pracy prezes miejskiej spółki WiK Ireneusz Jaki zapowiedział w środę kolejne donosy do prokuratury, oskarżył także prezydenta oraz dwójkę wiceprezesów spółki o mataczenie. - Grozi wszystkim i straszy, czym potwierdza, że nie nadaje się do pracy z ludźmi i nie ma autorytetu - komentuje ratusz.
Państwowa Inspekcja Pracy w Opolu zakończyła badanie przyczyn wypadku w bloku przy ul. Hubala w Opolu - z wysokości 10. piętra spadła osobowa winda z pracownikiem na dachu. W trakcie kontroli na jaw wyszło wiele nieprawidłowości, związanych m.in. z nielegalnym zatrudnianiem obywateli Ukrainy.
Dzwoniący czekają na linii nawet kilka godzin - To dowód na to, że jest duża potrzeba takich usług, ale też techniczne i finansowe możliwości IP są tu ograniczone - mówi Tomasz Zalewski, p.o. rzecznik prasowy głównego inspektora pracy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.