- Owszem, w ogrodach zoologicznych w Krakowie czy w Poznaniu przychodziły na świat młode flamingi, ale nie udało się ich odchować. To dla nas ogromny sukces, że po pierwsze udało się te ptaki rozmnożyć, a po drugie, że młode mają się świetnie i mogą je zobaczyć odwiedzający nasz ogród - uśmiecha się Lesław Sobieraj, dyrektor opolskiego zoo.
Trzeba chwilę cierpliwości, by zobaczyć parę najmłodszych na wybiegu dla flamingów, gdzie przebywają w towarzystwie całego stada. Są jeszcze niskiego wzrostu, a ich upierzenie na razie jest śnieżno-szare, czyli zupełnie inne niż dorosłych osobników. Nie mają także charakterystycznie zakrzywionego dzioba - zmieni się to w ciągu 70 dni.
Żeby flamingi przyszły na świat w zoo, trzeba zapewnić im odpowiednie warunki. Oprócz wody, w której brodzą, pływają, muszą mieć do dyspozycji wyspy, na których za pomocą ziemi, gliny, liści i patyków budują twarde jak skała kopce (widoczne na zdjęciu kopce są wysokie na ponad metr).
Na szczycie każdego z nich jest lekkie zagłębienie i w nim właśnie składane jest jajo. - Wysiadywane jest przez oboje rodziców na zmianę, również później, przy odchowie, udział biorą oboje rodzice - tłumaczy Grzegorz Rolik, asystent hodowlany z opolskiego zoo.
Im większa liczba flamingów, tym większy rozród, ptaki te bezpiecznie czują się w dużej grupie - np. w naturze, w koloniach rodzi się za jednym razem nawet kilkaset piskląt, całe stado zajmuje się ich wychowywaniem. Dlatego też w pawilonie na terenie wybiegu dla ptaków zamontowano lustra, by flamingom wydawało się, że jest ich więcej.
- W tym roku mieliśmy 10 jaj, czyli 20 osobników dobrało się w pary z 35 osobowej grupy. Po wielkości widać, że grupa flamingów jest w różnym wieku, co oznacza, że stado ma duży potencjał rozrodczy, w przyszłym roku par będzie na pewno więcej - mówi Grzegorz Rolik.
Flaming to popularna nazwa czerwonaka różowego, którego w zoo w Opolu można oglądać od dwóch lat - flamingi wróciły tutaj po 35 latach.
Materia³ promocyjny
Materia³ promocyjny
Wszystkie komentarze