Poprzeczka, słupek i jeszcze raz poprzeczka
Swój przesąd miał także najlepszy napastnik w historii Odry Opole Engelbert Jarek, który zawsze po ostatnim treningu przed meczem brał piłkę i z połowy boiska strzelał na bramkę. Jednak nie celował do niej, a w poprzeczkę. - Trafienie w nią bowiem oznaczało, że w niedzielę mecz będzie wygrany i nie trzeba było się martwić - śmiał się sam zainteresowany.
Zresztą części bramki stanowią także inny totem i to niemalże w każdej dyscyplinie. Przed meczem i każdą z części spotkań uderza o słupki i poprzeczkę, czy to nogą, ręką, czy np. kijem hokejowym uderzają bramkarze. Wielu tłumaczy, że bramka też jest jakąś jego cząstką i w ten sposób prosi się ją, by w razie czego pomogła mu zatrzymać piłkę, ewentualnie krążek. - Potwierdzam, robię to praktycznie od zawsze - nie krył swego czasu Marcin Feć, były golkiper Odry Opole i Piasta Gliwice, który przyznawał też, iż nigdy nie golił się w dniu meczu.
Wszystkie komentarze