Najnowszym takim rekordem może być wyczyn Marcina Stasiowskiego piłkarza rezerw Odry Opole, który już w 8. sekundzie ostatniego meczu tego zespołu w Kędzierzynie-Koźlu zdobył gola! Mecz rozpoczął Dawid Wolny, zagrał do Damian Ałdasia, ten długim podaniem uruchomił Bartłomieja Kolankę, który dośrodkował, a strzelec nie miał kłopotu z umieszczeniem piłki w siatce.
Tym samym pobił i tak wyśrubowane ostatnio klubowe rekordy pod tym względem. Wszak jeszcze w tym sezonie Dawidy Wolny pokonał golkipera Polonii Warszawa 12. sekundzie, a Marek Gancarczyk bramkarza Warty Poznań w 58. sekundzie.
W poprzednim sezonie szerokim echem odbił się choćby wyczyn wspomnianego przed chwilą Wolnego, albowiem w jednym meczu zdobył on 12 bramek! Wszystko to jednak działo się w meczu rezerw wówczas III-ligowej Odry. Wydźwięk całej sytuacji jest za to tym większy, iż zaplecze niebiesko-czerwonych ostatecznie rozniosło Gazownik Wawelno 20:0!
W sierpniu 2014 inny swoisty rekord na boiskach Opolszczyzny mocno wyśrubowali z kolei gracze MKS-u Kluczbork. Najpierw Tomasz Swendrowski (na zdjęciu) podczas meczu II ligi z Błękitnymi Stargard Szczeciński, zdobył gola już w 17(!) sekundzie spotkania. To jednak nie koniec, gdyż nie minęło w 100 sekund, a gospodarze cieszyli się z drugiego trafienia, które zanotował tym razem Wojciech Hober. Trzeba przyznać, że 2:0 po dwóch minutach to rzadki widok choćby w hokeju na lodzie.
Nasi piłkarze potrafią popisać się nie tylko pod bramką przeciwnika, ale i swoją. Tak jak choćby Jakub Bella w sezonie 2009/10. Ten golkiper IV-ligowej wówczas Oderki Opole nie wpuścił gola przez blisko 15 godzin. Złożyło się na to dziewięć pełnych meczów, końcowy fragment jednego spotkania oraz prawie cała pierwsza połowa tego, w którym został pokonany. Dało to blisko 900 minut, co jest rekordem klubowym.
Indywidualnymi rekordami mogą popisać się również przedstawicieli innych sportów. Jak choćby szczypiornista OSiR-u Komprachcice (mecz tej drużyny na zdjęciu), który niespełna roku temu w meczu II-ligi rzucił aż 17 bramek. Niestety, o pełnej radości mowy być nie mogło, albowiem jego drużyna zremisowała z AZS-em Zielona Góra 31:31. Co ciekawe rozgrywający ustanowił tym samym rekord klubowy, gdyż najlepsze dotychczas osiągnięcie należało do Bartłomieja Jasiówki czyli obecnego trenera drużyny i było o jedno trafienie gorsze.
Warty odnotowania jest również popis Pawła Prokopa w sezonie 2012/13 gdy piłkarze ręczni Gwardii Opole walczyli o awans do Superligi. Skrzydłowy w trakcie meczu z głównym rywalem czyli Nielbą Wągrowiec dał sygnał do odrabiania strat i od stanu 18:26 sześć razy z rzędu trafił do siatki. Od tego momentu opolanie rozpoczęli szaleńczą pogoń za rywalami, a w trzech ostatnich minutach spotkania nie stracili żadnej bramki, a trafili trzy i wygrali 30:29.
Takie spektakularne wejścia zdarzają się zawodnikom w siatkówce nie często, a mniej więcej takim wyczynem popisał się jeden z gracz Zaksy Kędzierzyn-Koźle. Jurij Gładyr o którym tu mowa w trzecim secie jednego z ligowych meczów ze Skrą Bełchatów przy wyniku 18:24 wszedł do pola serwisowego. I zagrywał w taki sposób, że doprowadził do remisu, a potem jego koledzy z rozpędu wypunktowali wyraźnie rozkojarzonego rywala, a w kolejnej partii już go dobili.
Swego czasu popisał się także koszykarz Pogoni Prudnik. Parę sezonów temu ten wówczas niespełna 18-letni gracz (na zdjęciu, drugi od lewej) rzucił 42 punkty w jednym spotkaniu, dzięki czemu jego drużyna wygrała 95:75. Młodzian w ataku wyprawiał bowiem istne cuda, a odważnymi i błyskawicznymi szarżami pod sam kosz odbierał ochotę do gry swoim rywalom o czym świadczy to, że tylko raz trafił zza linii 6,25m.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze