Koncerty grup Farben Lehre, The Analogs, Offensywa i Bethel, Zimowe Spotkania Teatralne w MDK, wernisaże w GSW i MBP, a także kolejne premiery filmowe - zobacz nasze kulturalne propozycje na weekend.
REKLAMA
1 z 8
Jamajskie rytmy w Piekarni
Bethel ma na koncie dwie płyty, występ na dużej scenie Przystanku Woodstock oraz koncerty m.in. ze Stephenem Marleyem. Muzyka Bethel to przede wszystkim reggae, ale zespół czerpie także z takich gatunków jak ska czy dub. Obecnie grupa koncertuje w siedmioosobowym składzie - obok sekcji rytmicznej w piosenkach Bethel słychać także trąbkę, instrumenty klawiszowe i perkusjonalia.
* Bethel, 27.02, start godz. 20:30, bilety 15 zł. Klub Piekarnia (ul. Krakowska 38)
2 z 8
Mocne brzmienie w NCPP
Dla fanów mocniejszych brzmień zagrają Farben Lehre, The Analogs i Offensywa.
Farben Lehre to znana płocka kapela, która w Opolu zagra utwory z płyty "Projekt punk". To śmiała inicjatywa, jaką było nagranie 20 utworów różnych zespołów, które zdaniem muzyków wywarły największy wpływ na polską scenę punk. Wśród zagranych coverów możemy znaleźć m.in. takie klasyki, jak "Wolność" (Kult), "Wszyscy pokutujemy" (Sedes), "Niezwyciężony" (Armia) czy "Ku przyszłości" (Dezerter). Jak mówią muzycy: "całe wydawnictwo ma dla nas charakter jak najbardziej sentymentalny, bowiem wiele z przywołanych zespołów przewijało się na naszej muzycznej drodze, na niejednym z nich się wychowywaliśmy, zatem tym bardziej mamy dużą satysfakcję, że taka płyta w ogóle powstała". Podczas piątkowego (od godz. 20) koncertu w Opolu wystąpią jeszcze The Analogs - uznawana za pierwszą w Polsce kapelę nurtu Oi! (uliczny punk). Grupa powstała w 1995 roku w Szczecinie i jest uważana za prekursorów muzyki street pun. Popularność zyskała dzięki ponadczasowym tekstom ich gitarzysty Pawła Czekały i takim utworom jak "Moje życie moja droga", "Już Cię nie pragnę" czy "Blask szminki".
Offensywa to z kolei to młody, szczeciński zespół grający energetyczny i melodyjny punk rock. Na żywo, oprócz własnych kompozycji wykonują również covery z repertuaru amerykańskich potentatów, takich jak Ramones, Green Day czy Rancid.
Bajkowa Dziesiątka to nazwa tegorocznej, dziesiątej edycji Wielkiego Ślizgania. Jak co roku impreza zgromadzi mieszkańców województwa opolskiego na sztucznym lodowisku Toropol.
W tym roku organizatorzy pomagają dzieciom należącym do stowarzyszenia Olimpiady Specjalne Polska w realizowaniu ich sportowych pasji. Podczas Wielkiego Ślizgania, prócz jazdy na łyżwach nie zabraknie atrakcji artystycznych, całą imprezę poprowadzi DJ Dragon, dla dzieci z pewnością nie zabraknie gier i zabaw, które przeprowadzać będą wolontariusze-animatorzy. Cały dochód ze sprzedaży biletów zostanie przekazany na rzecz niepełnosprawnych młodych sportowców. Organizatorem imprezy jest Związek Młodzieży Mniejszości Niemieckiej.
*Lodowisko Toropol, 28 luty. Ślizgawki w godzinach: 12.30, 14.30, 16.30, 18.30 i 20.15.
4 z 8
Kreski II
Marian Solisz
Opolski Związek Polskich Artystów Plastyków zaprasza na wernisaż wystawy Mariana Solisza.
Jak pisze Zuzanna Sokołowska (W poszukiwaniu czystych emocji, www.exit.art.p), ?twórczość artysty opisuje trudną przestrzeń miejskiego krajobrazu, która nieustannie poddawana zmianom, staje się fascynującą wędrówką do miejsc pozornie nieistniejących, przetworzonych przez malarską wrażliwość artysty. Wielkoformatowe obrazy, przypominające swoją formą architektoniczne plany ulic, budynków i innych obiektów, tworzą precyzyjny i harmonijny projekt osi, wokół której organizuje się struktura psychiczna człowieka [...]. Solisz chciałby, żeby wizji i interpretacji jego twórczości było tyle, ile obserwujących jego obrazy widzów. I ta niezmiernie trudna sztuka mu się udaje?.
* Kreski II, Marian Solisz, wernisaż 27.02, Galeria ZPAP Pierwsze Piętro, godz. 18. Wystawa czynna do 17.03
5 z 8
Prace Jerzego Beresia w GSW
Fot. Jakub Orzechowski / AGENCJA GAZE
Organizatorzy zapraszają na kolejną wystawę z cyklu poświęconego mistrzom sztuki współczesnej.
Jerzy Bereś był znakomitym rzeźbiarzem, który zasłynął jako performer. Własne ciało było dla niego jednym z podstawowych elementów wypowiedzi artystycznej.
- Twórczość Jerzego Beresia jest jednym z najoryginalniejszych zjawisk w polskiej sztuce XX wieku. Wbrew pozorom jest słabo jeszcze poznana. Funkcjonuje kilka obiegowych, powtarzanych przy różnych okazjach, etykiet o zabarwieniu pozytywnym lub negatywnym: "prekursor performensu i body art'u", "legendarny artysta niezależny", "mistyk i wieszcz", "prowokator i skandalista", "romantyk? - pisze kurator wystawy Jerzy Hanusek.
Bereś urodził się w Nowym Sączu w 1930 r., studiował na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, był uczniem Xawerego Dunikowskiego. Sądeczanin to autor głośnych, skandalizujących performance'ów, w których często sam występował. Były one komentarzami do polityki, religii, sztuki i filozofii. Wykształcił niepowtarzalny styl ? swoje kreacje określał mianem "akcji" lub "mszy". Akt twórczy był dla niego istotniejszy niż jego efekty.
Bereś czerpał materiały z natury: drewno, kamień polny, rzemienie. Brał udział w wielu indywidualnych i zbiorowych wystawach w kraju i na świecie. Początkowo pracował w gipsie i żelazobetonie, pod koniec lat 50. w drewnie. Pierwszą indywidualną wystawę miał w Domu Plastyka w Krakowie w 1958 r. W pierwszej połowie lat 60. stworzył cykl rzeźb "Zwidy", które pokazał na krakowskich Plantach, a następnie w galerii Krzysztofory. Reprezentował Polskę podczas 9. Biennale w Săo Paulo (1967-68).
*Wystawa "Ja proponuję osąd, osąd tego, co Państwo w tej chwili widzą" Jerzy Bereś (1930-2012). Wernisaż 5 marca o godz. 18. Wystawa będzie trwała codziennie do 26 kwietnia. Galeria Sztuki Współczesnej.
6 z 8
Zimowe Spotkania Teatralne
W piątek (27 lutego) rusza w Opolu dwunasta edycja Zimowych Spotkań Teatralnych. W tym roku miłośnicy teatru będą mogli zobaczyć cztery spektakle oraz wziąć udział w koncercie przygotowanym w ramach węgierskiego projektu artystycznego.
Imprezę rozpocznie spektakl "Kołysanka" Teatru Wizji Plastycznej "Asceza", a potem wydarzenia przeniosą się do filii MDK przy ul. Targowej 12. Tam o godz. 21 odbędzie się koncert w ramach węgierskiego projektu artystycznego "Angara". W sobotę wystąpią: grupa "Kompania" (Węgry) ze spektaklem "Penelope Retrospective" (godz. 17.30) i Trzeci Teatr z Wałbrzycha (godz. 20). Natomiast w niedzielę zaprezentuje się opolski Teatr Jednego wiersza ze spektaklem "Bilet na Księżyc" (godz. 19). Wstęp na spektakle jest wolny.
7 z 8
Przeboje i oldboje [KINO MEDUZA]
Czterej muzycy ? Milan, Vasek, Karel i Ota ? grali razem w zespole rockowym Smoke. Grupa rozpadła się w 1972 roku i teraz, po 40 latach, starsi panowie wpadają na pomysł, aby ją reaktywować. Takie "comebacki", naturalnie, nie są łatwe. Nie chodzi nawet o wiek czy nadwyrężone zdrowie, ale po prostu czy grana przez nich muzyka (skądinąd niezła, zręcznie imitująca brzmienia z końca lat 60.) jeszcze chwyci. Czy ktoś będzie chciał ich słuchać? Czy się nie wygłupią? Nie wszyscy z nich tak się więc palą do wznowienia działalności. Ale w końcu dzięki fortelowi udaje się ich razem skrzyknąć.
Nie jest to wybitny film, ale ogląda się go całkiem przyjemnie. Historia opowiedziana jest zręcznie, postacie są zindywidualizowane i dobrze zagrane, humor może nie wywołuje eksplozji śmiechu, ale i nie popada w żenadę ? bardziej to kąt spojrzenia na rzeczywistość niż kolekcjonowanie gagów i zabawnych powiedzonek. Trochę za dużo czasu poświęca się na wykpiwanie żony Karela, fanatycznej wyznawczyni New Age, bo to i bardzo łatwe, i stopujące rozwój akcji. Na ludzi, z ich mniejszymi i większymi grzeszkami, patrzy się tu ciepło i wyrozumiale. Oprócz radykalnej "new-age'ystki"- tylko cyniczny i wyrachowany menedżer zespołu może wzbudzić niechęć widowni. Oczywiście też, jak zawsze w przypadku, gdy bohaterami są ludzie w mocno podeszłym wieku, nieuchronna jest nuta bardziej dramatyczna. Ale wyhodowany przy tej okazji sentymentalizm jest powściągliwy i nienadużywany. To samo dotyczy wątku międzypokoleniowego ? najlepszego tutaj zresztą. Syn Vaska, sam lider popularnego zespołu, początkowo uważa, że stary robi z siebie durnia, ma też do niego pewne urazy z przeszłości, ale ich pojednanie przebiega w męskim, oszczędnym stylu, bez lania łez na kołnierz. Wszystko to też jest bardzo optymistyczne: okazuje się, że nigdy nie jest za późno, aby poczuć, że się żyje.
Paweł Mossakowski
8 z 8
Disco Polo [Kino Helios]
Brawurowa komedia, która powinna pogodzić krytyków i miłośników disco polo, ukazanego tu przewrotnie jako spełnienie naszego american dream czasów transformacji
Swoją pierwszą pełnometrażową fabułą Maciej Bochniak (twórca dokumentu "Miliard szczęśliwych ludzi" o kulisach podboju Chin przez Bayer Full) zabiera nas w szaloną podróż do czasów raczkującego nad Wisłą kapitalizmu. Wykorzystuje do tego filmowe klisze ujęte w ironiczny nawias. "Disco Polo" to nic innego jak kolejna odsłona opowieści według schematu ?od zera do bohatera? i z powrotem.
Tomek (Dawid Ogrodnik), syn poczciwego kolejarza, chce się wyrwać z dziury na prowincji. Próbuje namówić do współpracy Rudego (Piotr Głowacki), który talent do pisania chwytliwych kawałków ma ogromny, ale nie ciągnie go w świat. Wreszcie udaje się przekonać kumpla dzięki keyboardowi sprowadzonemu z Niemiec. Mimo falstartu, chłopcy błyskawicznie robią karierę pod szyldem zespołu Laser - z wiejskiej remizy trafiają na salony. Równie szybko Tomkowi uderza do głowy sodówka.
"Disco Polo" porywa rozmachem i formą. Zamiast realistycznego odwzorowania rzeczywistości otrzymujemy groteskową wariację o zawrotnych karierach w szołbizie pełnym mafijnych i politycznych powiązań, inspirowaną anegdotami z życiorysów ikon disco polo. Szlagiery w nowych aranżacjach, jachty przecinające ocean piasku, lejący się szampan, cekiny i lśniące limuzyny ? w tym szaleństwie jest metoda.
Bochniak wraz z debiutującym w roli scenarzysty Mateuszem Kościukiewiczem tworzą coś na kształt nostalgicznego pastiszu bez drwiny, bazaru - gdzie obok białych skarpet i cepeliady leżą pamiątki zza oceanu, krzywego zwierciadła, w którym odbijają się marzenia oraz chęć dogonienia Zachodu. Igrają z wyobrażeniami na temat disco polo, jego odpustowości, a między wierszami próbują powiedzieć coś więcej o polskiej mentalności i kompleksach.
Nawet ci, którzy na co dzień podśmiewują się z kawałków w stylu "Jesteś szalona" czy "Ona tańczy dla mnie", zostaną spacyfikowani przez humor i konwencję, nie zdołają się powstrzymać od nucenia piosenek. Tym bardziej, że zabawa została tu poparta dobrym aktorstwem. Ogrodnik zaskakuje scenicznym ruchem, Głowacki świetnie wypada przy klawiszach, jak również krojąc wątróbkę w podkoszulku i siatce na włosy. Do tego Tomasz Kot jako uosabiający fantazję i twarde reguły rynku szef wytwórni z piłkarską przeszłością (wzorowany na Sławomirze Skręcie, założycielu firmy fonograficznej Blue Star), zmieniająca kreację za kreacją "diwa" Joanna Kulig, Rafał Maćkowiak w szpanerskim dresie i parę nie mniej zaskakujących rólek cameo.
Jest tylko jedno "ale". Fabuła chwilami nie trzyma się kupy. Przypomina kalejdoskop skeczy, co prawda zabawnych i sklejonych umiejętnie dobranymi hitami, lecz pozbawionych narracyjnej spójności. Z drugiej strony, może to zamierzony efekt? Tomek z Rudym zostają wciągnięci do świata discopolowych teledysków, który rządzi się własnymi regułami. A właściwie brakiem jakichkolwiek reguł, zupełnie jakby śnili swój piękny sen.
Wszystkie komentarze