Muzyka prawie na żywo
Na koncerty chodzi się po to, by posłuchać ulubionych wykonawców na żywo. W końcu takiej wersji ich piosenki brzmią inaczej, niż na nagraniach. Problem w tym, że w poprzednich latach zdarzało się, iż artyści szli na skróty - owszem, śpiewali na żywo, ale muzycy towarzyszący im na scenie tylko markowali grę, ponieważ ich instrumenty były wyłączone, a melodia była odtwarzania z płyty CD lub pliku komputerowego.
Co więcej, zachęca do tego sama TVP, ponieważ dzięki temu można sprawniej realizować widowisko (oszczędność czasu na przepinaniu kabli). Regulaminy koncertów półplaybacku nie zabraniają, a swego czasu wręcz go wymuszały (Premiery 2009 z udziałem Candy Girl się kłaniają). Co tylko potwierdza tezę, że nie o muzykę, a o obraz tutaj chodzi.
Wszystkie komentarze