27 lat, obecnie na ostatnim roku prawa na Uniwersytecie Wrocławskim. W ruchu na rzecz JOW działa od około 10 lat, od czasu nauki w II Liceum Ogólnokształcącym w Nysie. - Wtedy dał się poznać jako chłopak o ogromnym zapale. Zapał ten przerastał jednak często jego możliwości. Chwytał zbyt wiele srok za ogon i przez to, choć intencje miał dobre, z jego działań nie wychodziło wiele dobrego - mówi nam jeden z prominentnych nyskich polityków. - Działalność społeczna pochłania dużą część mojego czasu, niczym drugi etat, tyle że bez wynagrodzenia. Każda z podejmowanych przeze mnie inicjatyw na rzecz obywateli jest dla mnie powodem do dumy, dziękuję wszystkim, którzy odważyli się poświęcić swój czas i pieniądze dla innych. Pozostała część powyższego komentarza nie znajduje odzwierciedlenia w faktach - odpiera Wiśliński.
Podkreśla, że kilkakrotnie zapraszano go do zapisania się do partii politycznych, proponowano miejsce na listach wyborczych. - Odmawiałem, bo nie utożsamiałem się z ich działalnością. Poza tym uważałem, że muszę zdobyć większe doświadczenie, żeby godnie reprezentować wyborców. W zeszłym roku uznałem, że jestem odpowiednio przygotowany do wzięcia odpowiedzialności za sprawy publiczne, i zdecydowałem się na start w wyborach samorządowych - mówi Wiśliński. Walczył o mandat radnego we Wrocławiu z listy komitetu Prawo i Sprawiedliwość z poparciem partii Polska Razem Jarosława Gowina. Bez powodzenia. Wiśliński to osoba wskazana do kontaktu z mediami na terenie województwa opolskiego jako "przedstawiciel słusznej sprawy Pawła Kukiza". - Nie jestem pełnomocnikiem, ponieważ nie ma żadnych formalnych struktur inicjatywy, która określana jest mianem ruchu Kukiza. Wspieramy Pawła Kukiza w kontaktach z lokalnymi mediami, żeby za ich pośrednictwem być jak najbliżej obywateli - tłumaczy.
Stoi na czele Fundacji Przyszłość Pokoleń. - Jej trzon stanowią osoby o wykształceniu prawniczym. Naszym głównym zadaniem jest przygotowywanie raportów, analiz i propozycji legislacyjnych, które ułatwią życie obywatelom. Jedną z nich są prace nad projektem umożliwiającym digitalizację akt pracowniczych, które teraz trzeba przechowywać przez 50 lat, a dostęp do nich bywa dla ludzi problematyczny. Wszystko dlatego, że takie dokumenty z czasem ulegają degradacji. Nie wspominając o tym, że koszt przechowywania tych dokumentów to horrendalny wydatek około 140 mln zł rocznie - mówi.
Drugi cel to akcja "Bezpieczny senior", za sprawą której chce uświadamiać osoby starsze, jakie zagrożenia na nie czyhają i jak się przed nimi bronić. Ostatni cel to organizacja na terenie Wrocławia spotkań z przedstawicielami polityki, biznesu i działaczami społecznymi. - Z różnych stron sceny politycznej - podkreśla. Wiśliński określa siebie mianem konserwatywnego wolnościowca. - Konserwatywny jestem w materii światopoglądowej. Natomiast w kwestiach gospodarczych jestem liberałem. Rzekłbym nawet, że gospodarkę stawiam ponad światopoglądem, ponieważ to ona jest podstawą rozwoju państwa - tłumaczy. Nie określiłby siebie natomiast mianem antysystemowca. - Co nie zmienia faktu, że jest wiele dziedzin, które wymagają natychmiastowej radykalnej zmiany. Począwszy od systemu podatkowego, który należy uprościć, czy emerytalnego, który utracił swoją wydolność, i warto zastanowić się, czy nie zastąpić go emeryturą obywatelską. Stoimy przed katastrofą demograficzną. Do tego należy dodać degrengoladę klasy politycznej, która jest oderwana od rzeczywistości - wylicza.
To, że Paweł Kukiz nie przedstawił do tej pory żadnego programu wyborczego, Wiśliński tłumaczy tym, że prace nad nim wciąż trwają. - Jak sam Paweł Kukiz mówi, właściwie nie jest to program, ponieważ często mydli się nim oczy wyborców. Mówimy raczej o strategii z konkretnymi założeniami zmian niż o programie - kwituje.
Wszystkie komentarze