Włoska przygoda wpłynęła na dalsze życie
- Mój pobyt we Włoszech miał kolosalny wpływ na dalsze życie - mówi z zapałem Małgorzata Orlik. - Tam zafascynowałam się czerwoną barwą gliny. W Opolu ceramika nie była tak rozbudowana, ale dzięki pobytowi za granicą nauczyłam się tak wiele, że mogłam ukończyć dyplom z tej dziedziny sztuki, mimo, że przed wyjazdem zajmowałam się malarstwem. Wiele zawdzięczam w tej kwestii profesorowi Marianowi Molendzie, który dał mi duży kredyt zaufania. Technika, którą się posługują wymaga nie tylko dużego nakładu czasowego, ale też kosztów. W tamtym czasie na UO mieliśmy tylko jeden piec, a pan profesor załatwił dla mnie możliwość wypalania w innym miejscu, bo moja praca była niezwykle złożona - opowiada.
- Obecnie prowadzę warsztaty z osobami niepełnosprawnymi jako arteterapeuta. Organizuję też warsztaty z ceramiki dla dzieci i osób dorosłych. Mam warsztat w domu, więc uczę też chętnych indywidualnie ? takiego podejścia wymaga ta technika, jeśli chce się osiągnąć dobre efekty. W wolnych chwilach realizuję indywidualne zamówienia na ceramikę użytkową. Przy rożnych okazjach, na przykład festynach, prowadzę warsztaty z ceramiki i pracuję ze szkołą polsko-niemiecką w Raszowej - mówi Orlik.
Opowiadając o wymianie studenckiej i pobycie we Włoszech, Orlik zwraca również uwagę na możliwość konfrontacji poziomów nauki: - Instytut Sztuki w Opolu ma tak wysoki poziom, że za granicą bez trudu utrzymałam najwyższą średnią ocen. Wykładowcy na włoskich uczelniach niezwykle chwalili poziom naszych studentów. Zachęcam do wyjazdów, bo jest to też możliwość poznania osób z innych stron świata, które reprezentują inny punkt widzenia i mają odmienne refleksje. To rozwijające. A zaznaczenie w CV, że współpracowałam m.in. w Instytucie Polskim w Rzymie pozwoliło mi w szybkim tempie rozwinąć karierę w Polsce - dodaje artystka.
Wszystkie komentarze