Hekatomba w ogrodzie zoologicznym
Następnie fala dotarła na wyspę Bolko i do ogrodu zoologicznego. Powódź całkowicie zniszczyła jego teren i obiekty. I to do tego stopnia, że groziła mu nawet ponowna likwidacja, choć zaledwie rok wcześniej powstała nowa koncepcja jego modernizacji. Sytuacja była na tyle dramatyczna, że wiele zwierząt po prostu nie udało się uratować, często też opiekunowie zostawali ze swoimi podopiecznymi do końca.
Zwierzęta wraz z wodą wypływały na teren miasta, jak hipopotam, który skonał na jednym z podwórek wśród wraków samochodów. Tonęły antylopy, bawoły, jelenie, kangury i zebry. Najbardziej wymowna stała się chyba jednak historia lwicy Ryksy, która przez cały dzień walczyła o życie, utrzymując łeb w małej przestrzeni między lustrem wody a sufitem klatki. Wreszcie opadła z sił i poszła na dno.
Wiele zwierząt też jednak dzięki pomocy ludzi i to nie tylko pracowników ZOO udało się uratować, jak choćby niedźwiedzicę, która trzymała się najwyższych partii klatki prawie dwie doby, zanim ludzie zdołali do niej podpłynąć motorówką.
Od czasu powodzi zoo się odrodziło i jest jedną z największych atrakcji miasta i regionu.
Wszystkie komentarze