fot. Iwo Lukasek , Szkoła Nurkowania Proteus
Otarcie o śmierć i niedzielny spacer
Tylko przy freedivingu - nurkowaniu na bezdechu - nie trzeba się powolnym wynurzaniem zbytnio przejmować, ponieważ w płucach nie ma się wtedy takiej ilości powietrza, która mogłaby przy tym zaszkodzić.
- Trzeba jednak znać swoje możliwości. Ja wiem, że jestem w stanie wytrzymać bez zaczerpnięcia powietrza przez minutę. To oznacza, że mogę schodzić coraz niżej przez 30 sekund. Potem włącza mi się alarm w komputerze i wiem, że muszę zacząć się wynurzać - mówi Tomasz.
Przyznaje, że we freedivingu jest coś z rzucania wyzwania śmierci. - Zawsze gdy nurkuję w ten sposób, mam świadomość, że coś może pójść nie tak, że może się to skończyć źle. Ale jest w tym coś z przesuwania granic, sprawdzania własnych możliwości, o niesamowitej adrenalinie nie wspominając - tłumaczy.
Freediving można zaliczyć do nurkowania ekstremalnego. Także dlatego, że to dyscyplina sportu, którą uprawia się samemu. Lżejszą kategorią nurkowania są tzw. techniczne zejścia pod wodę, tj. nurkowanie w celu wykonania konkretnego zadania (na przykład pływania pod lodem), przy wykorzystaniu nietypowych mieszanek powietrza oraz specjalistycznego sprzętu. Ostatnią kategorią nurkowań są natomiast "niedzielne spacery".
- Czyli zejścia pod wodę przy dobrej pogodzie, po to, by się zrelaksować i niespiesznie podziwiać podwodne widoki - mówi Tomasz.
- To najbardziej powszechna forma nurkowania, bo najłatwiejsza. W sam raz dla flegmatyków. I nic w tym złego - podkreśla Iwo.
Wszystkie komentarze