Zawadzkie nie jest oczywiście pierwszą - i zapewne nie ostatnia - plajtującą agencją turystyczną. Wystarczy przypomnieć choćby, inne nasze duże biuro podróży - Orbis Travel, które ogłosiło upadłość pod koniec 2010 roku. Klienci biura, którzy wówczas byli za granicą, mieli na tyle dużo szczęścia, że stało się to w dniu, gdy ich turnus się kończył.
To chyba najgłośniejsza likwidacja sklepu w Opolu, nie tylko zresztą w ostatnich latach. Delikatesy zostały otworzone na początku lat 60., w nowoczesny na owe czasy bloku mieszkalnym zwanym Pingwinem, zbudowanym w miejscu dawnego gmachu sądu powiatowego. Sklep stał się najbardziej reprezentacyjnym lokalem handlowym w mieście, a ciągu pół wieku istnienia stał się symbolem ul. Krakowskiej. Wraz ze spadkiem klientów, zaczęły spadać dochody Delikatesów, a to pociągnęło za sobą cięcia etatów i redukcję załogi. W końcu na początku tego roku sklep został zlikwidowany.
Głośnym echem w mieście odbiła się również plajta Conieco, pierwszego fast foodu w Opolu. Lokal na placu Wolności działał przez 13 lat, w końcu w październiku 2013 roku został zamknięty. Właściciel restauracji, spółka Kochlöffel, winą za plajtę obarczała władze miasta. - Przez ich politykę ulica Krakowska, zamiast przyciągać klientów, odpycha bankami - mówili. Ratusz odpierał zarzuty: Conieco nie zareagowało na potrzeby rynku.
Jeszcze dłużej, bo niemalże 20 lat istniał w budynku ratusza legendarny lokal John Bull Pub. - Biznes nie jest już dla mnie opłacalny. Dokładam do niego. Nie mam innego wyjścia, jak zamknąć interes - mówił w sierpniu 2014 roku Sławomir Dzieża, właściciel pubu. Lokal zakończy swoją działalność oficjalna impreza pożegnalną (na zdjęciu), a ratusz liczył, że szybko mu się znaleźć chętnego na wynajem. Jak się okazało trwało to niemalże dokładnie rok, a dopiero teraz powstał tam nowy lokal. John Bull to jeden z wielu przykładów lokalu na opolskim rynku, czy szerzej w centrum miasta, który musiał zostać zamknięty w ostatnich latach.
W lutym ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Opolu wydał postanowienie o ogłoszeniu upadłości likwidacyjnej taboru. Postanowienie zostało wydane po raporcie nadzorcy sądowego, który sytuację w firmie obserwował przez trzy tygodnie. Wpływ na decyzję miało m.in. to, że nowy właściciel nie miał pieniędzy na wypłatę zaległych pensji, ani wznowienie pracy zakładu lub rozpoczęcie nowej produkcji. Sąd postanowił więc ustanowić więc komisarza oraz syndyka masy upadłościowej, równocześnie uchylono zawarty wcześniej układ z wierzycielami.
W lipcu ubiegłego roku sąd ogłosił z kolei likwidację wrocławskiej giełdowej spółki Gant Development, trzeciego pod względem liczby sprzedanych mieszkań dewelopera w Polsce. W Opolu deweloper sprzedawał mieszkania na osiedlu Przylesie, w czterech budynkach znajdowało się 295 lokali mieszkalnych. Wspólnota domagała się od firmy 4 mln zł za budowlaną fuszerkę, ale po upadku firmy szanse na odzyskanie pieniędzy są znikome.
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze