Aktualny skład rady miasta jest nadzwyczaj jednomyślny w przypadku dużych projektów. Większego sprzeciwu nie wzbudził ani "trójpak" mieszkaniowy wiceprezydenta Kowalskiego, bez większych przeszkód nadano także liczne odznaki za zasługi dla miasta Opola członkom pierwszej rady miasta. Również udzielenie absolutorium z wykonania budżetu nie wzbudziło większej dyskusji. Zaakceptowane zostały zmiany w finansowaniu miejskiego sportu, dofinansowanie budowy obwodnicy Czarnowąs i wiele innych projektów, w tym ostatni pomysł prezydenta Wiśniewskiego - powiększenie miasta.
Brak sporów, choć zwykle jest zjawiskiem pozytywnym, w wypadku rady miasta bardzo często sprowadza ją do roli maszynki do głosowania. Kolejne punkty "klepane" są bez wprowadzenia, pytań ze strony radnych czy jakiejkolwiek dyskusji. Duża w tym zasługa karnych klubów radnych, które rzadko pozwalają radnym decydować samodzielnie. Sytuacji nie poprawiają także dwaj ?niezależni? radni - Marcin Gambiec z Mniejszości Nimieckiej i Piotr Mielec z SLD, którzy w trudnych sytuacjach najczęściej wstrzymują się od głosu. Większościową koalicję, która wyłoniła się krótko po wyborach tworzą klub radnych Arkadiusza Wiśniewskiego, Razem dla Opola oraz Prawo i Sprawiedliwość.
Choć zwycięskim ugrupowaniem w wyborach samorządowych miała być Platforma Obywatelska, w rzeczywistości to ona stała się jedyną opozycją w radzie miasta. Co więcej, często jest to opozycja tylko z nazwy, bo poza kwestiami światopoglądowymi, rzadko decyduje się na głosowanie wbrew woli rządzącej większości. Głos zabierają natomiast często, gdy są wywoływani do tablicy w związku ze swoimi poczynaniami w poprzedniej kadencji. Podobnie radni SLD i Mniejszości Niemieckiej, choć mają stosunkowo dużo pytań merytorycznych, ostatecznie zwykle "dają się przekonać" do głosowania zgodnie z wolą prezydenta.
Do tej pory najbardziej burzliwe dyskusje wybuchały przy okazji uchwał o charakterze światopoglądowym. Pierwszym problemem okazał się pomysł nadania skwerowi przy zbiegu ul. Ozimskiej i Reymonta imienia Lecha Kaczyńskiego. Radni PO byli zdecydowanie przeciwni temu pomysłowi, natomiast Piotr Mielec zgłosił propozycję, by skwerowi nadać imię wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej. Olbrzymie spory wzbudził też pomysł nadania honorowego obywatelstwa Opola Danielowi Olbrychskiemu. Radni Prawa i Sprawiedliwości opuścili wtedy salę podczas głosowania, nie pojawili się także na uroczystej specjalnej sesji, gdy wręczano tytuł aktorowi.
Niedawno podobny spór wywołał pomysł radnych PiS by bulwarowi nad Młynówką nadać imię Anny Walentynowicz. Ponownie przeciwni temu pomysłowi byli radni PO i ponownie zostali przegłosowani.
Usterki nagłośnienia, problemy z głosowaniem, psujące się tablety, to standard w tej kadencji rady miasta. Przewodniczący rady miasta oraz radni często mają trudność z przekazaniem swoich wypowiedzi, bo zawodzi nagłośnienie. Wyjątkowo złośliwe są też tablety, które służą radnym do głosowania. Odczytywane wyniki głosowań są kilkukrotnie poprawiane, bo dane z niektórych urządzeń dochodzą z opóźnieniem. Najczęściej problemy ze sprzętem ma jedna z radnych PO. Chyba wszyscy, którzy choć raz byli na sesji tej rady zapamiętają komunikat "proszę zaprotokołować, że radna Bień jest za", powtarzany po kilkanaście razy na każdej sesji.
Choć w radzie zasiada 25 radnych, w trakcie sesji głos zabiera co najwyżej kilku. Do najaktywniejszych zaliczyć można Marcina Gambca z MN i Piotra Mielca z SLD, a także Zbigniewa Kubalańcę z PO, Marka Kawę i Sławomira Batko z PiS oraz Krzysztofa Dryndę i Barbarę Koc-Ogonowską z RdO. Pozostali radni zabierają głos sporadycznie, lub wcale.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze