...i mistrzostw świata
Te zawody w 2013 roku odbywały się we Wrocławiu więc Bonk, niesiony dopingiem kilku tysięcy polskich kibiców dźwigał jak w transie. Kolejne ciężary wyrywał z ogromną wręcz łatwością i nie miało większego znaczenia, czy sztanga ważyła 180, 185 czy 188 kg. Techniczne rwanie to zresztą jego silna strona i był drugi. Prowadził faworyt Uzbek Rusłan Nurudinov czyli ten sam, który zdobył teraz olimpijskie złoto.
Mały srebrny medal dawał Bonkowi nie tylko świetną sytuację wyjściową przed decydującą walką, ale i ogromną przewagę psychologiczną nad rywalami. Dzięki temu mógł rozpocząć od 210 kg, a kiedy zaliczył ten ciężar, spokojnie czekać na rozwój sytuacji i obserwować, jak wykruszają się kolejni przeciwnicy.
Kiedy wreszcie przyszła jego kolej i dźwignął sztangę ważącą 216 kg, stało się już niemalże pewne, że przywiezie medal do Opola. W trzeciej próbie nie zaliczył już 218 kg, ale to nie miało wielkiego znaczenia, bo choć przeskoczył go jeszcze Rosjanin David Bedzhanyan, to i tak był szczęśliwy, że stanął na wymarzonym podium.
Wszystkie komentarze