Tak twierdził 27-latek, który pod koniec kwietnia zgłosił się Biura Spraw Wewnętrznych w Opolu. Śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura, policjantkę zawieszono. Po kilku miesiącach okazało się, że mężczyzna kłamał, do żadnej kradzieży nie doszło.
Policjantka została oczyszczona z pomówień, a 27-latek usłyszał zarzuty związane ze składaniem fałszywych zeznań, zawiadomieniem o niepopełnionym przestępstwie oraz fałszywym oskarżeniu. Prokuratura Rejonowa w Opolu skierowała przeciwko niemu akt oskarżenia do sądu. Za popełnienie takich przestępstw z zakładzie karnym może spędzić nawet 8 lat.
- Z mojego doświadczenia wynika, że pomówienia zdarzają się bardzo rzadko, co jednak nie oznacza, że wszystkie kontrole drogowe przebiegają spokojnie - zaznacza asp. sztab. Piotr Ludwiński, zastępca naczelnika wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Opolu.
- Przyłapani na złamaniu prawa kierowcy często nie chcą poddać się karze i grożą policjantom, że zostaną zwolnieni, że na drugi dzień nie będą już pracować. Oczywiście nic takiego się nie dzieje, ale wręczając surowy mandat policjanci bardzo często słyszą podobne stwierdzenia - dodaje.
- Zatrzymałem do kontroli samochód. W środku siedział kierowca, obok niego drugi mężczyzna - relacjonuje jeden z opolskich policjantów. Zaraz po zatrzymaniu obaj wysiedli z samochodu i jednomyślnie stwierdzili, że nie będą się przyznawać kto siedział za kierownicą. - Widziałem przecież, kto jechał autem, a oni na to, że mam im okazać dowód np. nagranie - wspomina policjant. Po trwającym dość długo sporze okazało się, że kierowca nie chciał się przyznać do prowadzenia pojazdu, bo miał sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Za to, że go złamał, ponownie stanął przed sądem.
- Jeździliśmy po Opolu nieoznakowanym radiowozem. W pewnym momencie zatrzymaliśmy do kontroli samochód, który jechał za szybko. W środku siedziała grupa mężczyzn - opowiada ten sam policjant. - Wezwaliśmy patrol z alkonsensorem i oni podjęli dalsze działania - mówi. Okazało się, że kierowca był pijany, nie zgodził się na przyjęcie mandatu twierdząc, że nie wsiadł za kierownicę po spożyciu alkoholu ... tylko napił się, bo zdenerwowali go policjanci z nieoznakowanego radiowozu.
Sprawa miała nawet swój finał w sądzie, gdzie na korzyść mężczyzny zeznawali jego koledzy, sąd nie dał jednak wiary tym tłumaczeniom i przyznał rację policjantom.
Zazwyczaj to policjanci zatrzymują samochód do kontroli, by m.in. sprawdzić trzeźwość kierowcy. W tym wypadku było jednak inaczej. - Podczas kontroli kierowca stwierdził, że policjanci, którzy go zatrzymali są nietrzeźwi i zgłosił to dyżurnemu - opowiada jedna z policjantek. Żeby nie było żadnych wątpliwości, tym razem to policjanci musieli dmuchać w alkomat.
Powody, dla których kierowcy nie zatrzymują się do kontroli drogowej mogą być różne - np. nielegalne substancje znajdujące się w samochodzie. Tym razem było jednak inaczej. - Próbowałem zatrzymać do kontroli kobietę jadącą samochodem, ta jednak nie zatrzymała się. Ruszyliśmy za nią, zatrzymała się w pobliskim komisie. Tłumaczyła, że nie zatrzymała się do kontroli, bo się ... bała - mówi jeden z opolskich policjantów.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze