Znajomi królika. O nich wiadomo było, że wygrają konkursy przed rozstrzygnięciem

Zaczynamy oczywiście od przypadku ostatniego, czyli Beaty Polaczek. Konkurs na nowego dyrektora Centrum Wystawienniczo-Kongresowego ogłoszono w połowie stycznia, krótko po tym, gdy Sławomir Janecki postanowił po dwóch latach zrezygnować z kierowania placówką.

Do konkursu zgłosiło się 11 osób. 10 zaproszono do napisania testu, na rozmowy z komisją konkursową załapało się troje kandydatów.

Jak podkreślał wiceprezydent Maciej Wujec, Beata Polaczek okazała się najlepszą uczestniczką konkursu. Przekonywał, że spekulacje o tym, że to ona ten konkurs wygrać, nie miały wpływu na jego wynik i nie oznaczają, że była już doradczyni prezydenta była w jakikolwiek sposób faworyzowana.

Sama Polaczek podkreślała, że ma odpowiednią wiedzę i doświadczenie, by pokierować CWK. Powoływała się nie tylko na pracę w ratuszu, ale i na fakt, że od września 2015 do końca marca 2016 była dyrektorką opolskiego oddziału TVP.

- Rozumiem, że Opole to małe miasto w małym regionie, dlatego interesujecie się państwo takimi tematami - stwierdziła w odpowiedzi na pytana dziennikarzy o to, czy konkurs na jej stanowisko był uczciwy.

Były radny PO i PiS, kolega wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego oraz byłego prezydenta Opola Janusza Kowalskiego, został wicedyrektorem Powiatowego Urzędu Pracy w marcu ubiegłego roku.

W styczniu 2017 roku PUP ogłosił nabór na to stanowisko. Powód? Przebywający na urlopie bezpłatnym poseł PiS Antoni Duda przeszedł na emeryturę, a Irena Lebiedzińska, która go zastąpiła, wcześniej przez wiele lat była wicedyrektorem i awansując zwolniła stanowisko.

Wtedy też do naszej redakcji przyszedł mail podpisany "pracownicy opolskiego PUP". Autorzy byli pewni, że konkurs wygra Kwiatek. I tak też się stało. Kwiatek miał tylko jedną konkurentkę, jedną z pracownic urzędu.

- Zapraszam do swojego gabinetu każdego, kto ma wątpliwości, czy mam wymagany w konkursie staż pracy, chętnie pokażę świadectwa pracy - mówił Tomasz Kwiatek w rozmowie z "Wyborczą".

Była dziennikarka TVP3 Opole wiosną ubiegłego roku wygrała konkurs na nowego rzecznik prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego.

Stało się to w trzecim konkursie na to stanowisko. Za pierwszym razem, w listopadzie ubiegłego roku, cała trójka trójka nie spełniła jednak wymogów formalnych - przynajmniej tak uzasadniali przedstawiciele ratusza brak rozstrzygnięcia konkursu. Za drugim razem, po obniżeniu kryteriów, konkurs odwołano, bowiem nikt się do niego nie zgłosił.

O tym, że Oborska-Marciniak może konkurs wygrać, mówiono jeszcze przed jego rozstrzygnięciem.
Grzegorz Marcjasz, sekretarz opolskiego ratusza, podkreślał wtedy, że po rozmowie przeprowadzonej z Oborską-Marciniak została ona uznana za najlepszego kandydata na stanowisko rzecznika prezydenta i urzędu miasta.

- Każdy miał prawo zgłosić się do tego konkursu. Wygrała osoba z blisko 20-letnim doświadczeniem w branży. Gdyby zgłosił się ktoś lepszy, to pewnie wygrałby kto inny - podkreślał prezydent Arkadiusz Wiśniewski.

Zanim Katarzyna Oborska-Marciniak stanęła na czele zespołu prasowego ratusza, był w nim Dariusz Król, zatrudniony tam na początku 2016 roku.

Król został w nim czasie, gdy należał do założonego przez Arkadiusza Wiśniewskiego stowarzyszenia "Opole na Tak". Stowarzyszenie powstało jeszcze przed wyborami samorządowymi 2014. Król przed otrzymaniem zatrudnienia w ratuszu silnie kibicował każdej aktywności prezydenta na Facebooku.

To był pierwszy fikcyjny konkurs przeprowadzony w ratuszu w tej kadencji. Jeszcze podczas kampanii wyborczej Arkadiusz Wiśniewski zapowiedział, że jeśli wygra wybory, to Zbigniew Bomersbach zostanie miejskim architektem.

Po co więc ogłaszał konkurs? - Zamierzałem powierzyć mu funkcję doradcy, ale przepisy wymagają ogłoszenia konkursu na stanowisko architekta miejskiego. Zostałem więc do tego w pewnym sensie zmuszony - tłumaczył Wiśniewski już jako prezydent Opola.

- Rzeczywiście sam zapędziłem się w kozi róg, zapowiadając w czasie kampanii, że chciałbym współpracować z panem Bomersbachem. I nie ukrywam - nadal chcę z nim współpracować, uważam, że to dobry kandydat na to stanowisko. Choć zdaję sobie sprawę z tego, że to, co mówię, wprowadza pewną sztuczność w organizacji tego konkursu - dodawał prezydent.

Bo rzeczywiście ogłaszał konkurs, choć z góry było wiadomo, że wygra go Bomersbach.

Co więcej od kandydata na miejskiego architekta ratusz oczekiwał między innymi pięcioletniego doświadczenia w administracji publicznej. Problem w tym, że wśród architektów to doświadczenie rzadkie. Ale spełniał je Zbigniew Bommersbach. Rozstrzygnięcie nie mogło nikogo zaskoczyć.

Zanim został zatrudniony w urzędzie miasta - wtedy na stanowisku zastępcy naczelnika wydziału kultury i promocji - Łukasz Śmierciak był rzecznikiem opolskiego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy i sekretarzem Stowarzyszenia "Opole na Tak" założonego przez Arkadiusza Wiśniewskiego jeszcze przed wyborami samorządowymi. Startował też w tych wyborach do rady miasta z listy komitetu Wiśniewskiego. Bezskutecznie.

- Skoro pan Śmierciak działał na rzecz nowego prezydenta w kampanii, a ten bardzo chciałby mieć go pod swoimi skrzydłami, to powinien go zatrudnić jako doradcę. Udział w konkursie może natomiast budzić wątpliwości co do jego uczciwości - oceniał tuż po ogłoszeniu wyników konkursu Zbigniew Kubalańca, szef klubu radnych PO.

O stanowisko to ubiegało się siedem osób, ale tylko trzy z nich spełniły wymogi formalne i przeszły do jego następnego etapu konkursu, czyli rozmowy kwalifikacyjnej. Jednak na samą rozmowę zgłosiły się już tylko dwie osoby, które musiały odpowiedzieć na pytania związane z ich dotychczasowym życiem zawodowym, pomysłami na promocję miasta oraz wykazać się znajomością Kodeksu postępowania administracyjnego. Komisja uznała, że najlepszy jest właśnie Śmierciak.

Ciecióra w przeszłości był przewodniczącym samorządu studenckiego Uniwersytetu Opolskiego. Wystartował też w prawyborach na kandydata na prezydenta miasta stowarzyszenia Razem dla Opole. Jego oponentami byli Marcin Ociepa, lider RdO, oraz Tomasz Gabor. Przegrał - co zaskoczeniem nie było - z Ociepą, ale znalazł miejsce na liście RdO w wyborach do rady miasta. Ciecióra walczył o mandat radnego z 3. miejsca w okręgu nr 5. Bez powodzenia - zdobył 62 głosy.

Gdy po wyborach Arkadiusz Wiśniewski nawiązał współpracę z Marcinem Ociepą, w ratuszowych kuluarach słychać było, że Ciecióra będzie jakoś zagospodarowany.

Pod koniec marca 2015 roku tak też się stało - Ciecióra został asystentem Wiśniewskiego. Odpowiadał za budowanie współpracy pomiędzy środowiskiem akademickim a władzami miasta. O tym, że taką rolę będzie miał pełnić, mówiono na długo przed oficjalną nominacją.

Ciecióra podkreślał jednak, że bezpodstawnym jest zarzucanie mu, że został asystentem Wiśniewskiego z klucza politycznego. - W organizacjach studenckich działałem przez pięć lat. Koordynowałem wiele projektów i inicjatyw. Czego jak czego, ale doświadczenia nie można mi odmówić - komentował.

Ciecióra był asystentem prezydenta Wiśniewskiego do czerwca 2016 roku. Wtedy to otrzymał posadę wicedyrektora w wydziale infrastruktury i nieruchomości urzędu wojewódzkiego. Zajął miejsce Kamila Bortniczuka, który został dyrektorem biura Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, na czele którego stoi Jarosław Gowin (Bortniczuk jest członkiem zarządu partii).

Zatrudnienie Piotra Ziubroniewicza na stanowisku ds. kancelaryjno-organizacyjnych w Biurze Organizacji Pozarządowych miało miejsce w czerwcu 2015 roku. O ten etat zabiegało 11 osób, a o tym, że Ziubroniewicz ma wygrać, pisaliśmy przed rozstrzygnięciem konkursu.

W uzasadnieniu napisano wtedy, że Ziubroniewicz "spełnił wszystkie wymagania określone w ogłoszeniu o naborze na ww. stanowisko.  W wyniku przeprowadzonej rozmowy kwalifikacyjnej jako jedyny wykazał się wiedzą niezbędną oraz predyspozycjami do pracy na tym stanowisku i otrzymał najwyższą ilość punktów. W ocenie komisji okazał się najlepszym kandydatem".

Ziubroniewicz to bliski współpracownik Marcina Ociepy (jest m.in. sekretarzem opolskich struktur partii Polska Razem, na czele których stoi przewodniczący opolskiej rady miasta), w rozmowie z "Wyborczą" przyznawał, że do tej pory nie pracował.

- Do konkursu zgłosiłem się, ponieważ po uzyskaniu dyplomu chciałbym zostać w Opolu i tu pracować - mówił w połowie 2015 roku.

Więcej komentować sytuacji nie chciał. Zaś sam Ociepa bagatelizował sprawę podkreślając, że konkurs dotyczył szeregowego stanowiska i był otwarty dla każdego.

Obecna wicewojewoda, przez wiele lat reprezentowała PiS w radzie miasta, a przed nominacją na to stanowisko była przez rok radną wojewódzką. Dodajmy, że w 2015 roku Porowska wygrała konkurs na dyrektora przychodni Centrum przy ul. Kościuszki w Opolu - największej w mieście. I o tej wygranej też mówiono przed rozstrzygnięciem.

Do konkursu zgłosiło się pięć osób. Tyle samo dopuszczono do rozmów kwalifikacyjnych. Przewodniczącym komisji był ówczesny wiceprezydent Janusz Kowalski od lat mocno związany z PiS. O sukcesie Porowskiej zadecydowało tajne głosowanie. To, jaki był podział głosów, zostało utajnione podobnie jak nazwiska konkurentów zwyciężczyni.

Wiceprezydent Kowalski przekonywał, że Porowska była najlepszą kandydatką. Na jej korzyść miało przemawiać doświadczenie: przez sześć lat była prezesem spółki Vital Medic prowadzącej w Kluczborku prywatny szpital.

Spore wątpliwości budził fakt, że ogłoszenia o konkursie nie zamieszczono w Biuletynie Informacji Publicznej opolskiego ratusza. - Zgodnie z wytycznymi ministra zdrowia z 6 lutego 2012 roku ogłoszenie o takim konkursie należy zamieścić w ogólnopolskiej prasie codziennej oraz podać do wiadomości na terenie placówki, do której prowadzony jest nabór na stanowisko dyrektorskie - tłumaczyła Alina Pawlicka-Mamczura, ówczesna rzeczniczka prezydenta Opola.

- W tym przypadku ogłoszenie było zamieszczone w "Gazecie Prawnej" oraz na tablicach ogłoszeń w przechodni Centrum przy ul. Kościuszki oraz przy ul. Budowlanych, gdzie przeprowadza się badania mammograficzne - wyliczała.

Wiceprezydent Kowalski przekonywał, że skoro rozporządzenie ministerstwa nie obliguje do zamieszczania ogłoszenia w BIP, to nie było konieczności, by je tam umieszczać. - Po to są przepisy, by się ich trzymać - twierdził.

I podkreślał, że polityczne powiązania nie mogą z góry przekreślać szans na znalezienie pracy w urzędzie miasta.

Cofamy się do czasu kampanii samorządowej z 2014 roku, gdy okazuje się, że SLD nie może wystawić Tomasza Garbowskiego w wyścigu po fotel prezydenta miasta z powodu nieprawidłowości na listach wyborczych i zarejestrowania ich tylko w dwóch z pięciu okręgów w mieście. Ratunkiem dla Garbowskiego może być start na to stanowisko w barwach Nowel Lewicy Opolskiej, na czele której stoi Jarosław Pilc.

Ostatecznie Pilc postanowił, że sam wystartuje na prezydenta i nie będzie pomagał Garbowskiemu oraz miejskim niedobitkom Sojuszu.

W drugiej turze wyborów zaczął bardziej bezpośrednio wspierać Arkadiusza Wiśniewskiego, zwołując konferencje w czasie których atakował drugiego z kandydatów - Marcina Ociepę.

Na nagrodę nie musiał długo czekać. Na początku stycznia 2015 roku pojawiły się pierwsze głosy mówiące o tym, że dostanie pracę w jednej z miejskich spółek. W połowie miesiąca te pogłoski się potwierdziły, a Pilc został zatrudniony w Parku Naukowo-Technologicznym, gdzie został kierownikiem ds. rozwoju spółki.

Magdziarz przez kilka lat był reporterem portalu 24opole.pl. W połowie stycznia 2015 roku w kuluarach ratusza zaczęto mówić o tym, że wygra konkurs na nowo utworzone stanowisko specjalisty ds. promocji w wydziale kultury i promocji.

- Nie pierwszy raz spotykam się z plotkami na mój temat. Działam jednak w środowisku medialnym na tyle długo, by się nimi nie przejmować. Z tego samego powodu nie zamierzam tych plotek komentować - ucinał Magdziarz jeszcze przed ogłoszeniem wyników konkursu.

Prezydent Wiśniewski mówił zaś, że opolskie środowisko dziennikarskie jest zintegrowane na tyle, że umiejętnie odczytuje pewne ruchy w ratuszu. - Pamiętajmy jednak, że konkurs to konkurs, przez co nie można określić z góry, kto go wygra. Ze swojej strony mogę dodać, że podczas kampanii niejednokrotnie przypisywano mi przychylność najróżniejszych dziennikarzy. Dla mnie to jednak były, są i będą tylko spekulacje - podkreślał.

Do konkursu stanęło 25 chętnych. 20 z nich odrzucono z przyczyn formalnych. Konkurs wygrał Mateusz Magdziarz. Odpowiadał za szeroko pojmowany wizerunek Opola w internecie, później kierował biurem prasowym, choć formalnie nie piastował stanowiska rzecznika.

W ratuszu pracował do końca marca 2016 roku, kiedy to otrzymał nominację na stanowisko dyrektora TVP3 Opole. Stało się to z racji znajomości z wiceministrem sprawiedliwości Patrykiem Jakim. Magdziarz przejął oddział po Beacie Polaczek, która - jak informowaliśmy na samym początku - właśnie wygrała konkurs na dyrektora Centrum Wystawienniczo-Kongresowego w Opolu.