Kolaboranci w Kochanowskim
Tytułowi kolaboranci to polscy aktorzy, którzy mimo zakazu państwa podziemnego i Związku Artystów Scen Polskich w czasach okupacji niemieckiej występowali na deskach teatru. Choć akcja dzieje się w czasie wojny, to wiele poruszanych w spektaklu wątków aktualnych jest do dzisiaj.
- Staramy się nie oceniać tych osób, zostawiamy to widzom. Mówiąc to mam świadomość czasów, w których żyjemy, gdy tak silne są podziały i duża skłonność do piętnowania ludzi, naznaczania ich, chociażby słowo "kolaborant" dość popularne jest w ostatnim czasie w polskiej polityce - zaznacza Piotr Ratajczak, reżyser spektaklu.
- Motywacje były bardzo różne. Czasem aktorzy brali udział dla sławy, dla pieniędzy, ale czasem ktoś miał rodzinę w Auschwitz, otrzymał warunek, że ma występować, więc godził się na współpracę, żeby kogoś uratować. Tych postaw jest bardzo dużo - tłumaczy Ratajczak.
Sam spektakl ma formę rewii. - Aktorzy "wyklęci", którzy nie mogą występować bo zdradzili, powołują teatrzyk objazdowy, trochę żenujący, trochę nieudany i z tym teatrzykiem jeżdżą po całym regionie żeby opowiedzieć o sobie i usprawiedliwić się wobec widzów - opisuje reżyser. Aktorom towarzyszy zespół jazzmanów z opolskiej grupy Take Style.
Postaci w spektaklu są inspirowane prawdziwymi osobami. Jedną z nich jest Igor Sym, aktor i piosenkarz bardzo popularnego przed wojną, który w momencie wkroczenia armii niemieckiej zmienił swoje obywatelstwo na niemieckie i został dyrektorem trzech polskich teatrów. Z jednej strony był to człowiek o nienagannych manierach, z drugiej, lekką ręką odsyłający osoby, które mu się sprzeciwiały do Auschwitz. Został stracony przez AK w 1941 roku.
Premiera spektaklu w środę.
Wszystkie komentarze