Powołał radę konsultacyjną ds. działaczy opozycji, ale nie ma w niej czołowych opolskich opozycjonistów. Krzyże Wolności i Solidarności przyznawane są ludziom nie tylko niemającym nic wspólnego z działalnością opozycyjną, ale nawet stojącym po drugiej stronie barykady w tamtym czasie.
Rok temu Adrian Czubak także był stłuczką na naszej choince. Napisaliśmy wtedy, że największym sukcesem wojewody było zawieszenie flagi w swoim gabinecie. W tym roku jego kariera przyspieszyła - wejścia do gabinetu strzeże już domofon z wizjerem.
W wyborach do sejmiku województwa Polskie Stronnictwo Ludowe otrzymało tylko dwa mandaty. W poprzedniej kadencji miało ich sześć. Jakby tego było mało, do sejmiku nie dostał się lider ludowców Stanisław Rakoczy, który mimo przegranych wyborów wydeptał sobie ścieżkę do zarządu województwa
Regionalny lider SLD tego roku do udanych zaliczyć nie może. Jego partia w wyborach samorządowych wypadła, delikatnie mówiąc, kiepsko. Ale zawodowe sukcesy odnosił. W lipcu przyjął posadę w radzie nadzorczej Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego w Opolu. Tyle tylko, że ruch ten mocno podzielił członków jego partii i zirytował zwłaszcza tych, którzy w Opolu szykowali się do wyborów. W praktyce przyszło im rywalizować z komitetem Arkadiusza Wiśniewskiego, czyli komitetem prezydenta nadzorującego MZK, a mówiąc jeszcze jaśniej, z komitetem ich politycznego pryncypała. Praktycznie w przededniu wyborów ruch to był dla wielu niezrozumiały. A samemu liderowi SLD chyba zabrakło politycznej wyobraźni.
Jako entuzjasta "dobrej zmiany" był orędownikiem nowych przepisów dotyczących szkolnictwa wyższego, jako opolanin milczał na temat tego, że mogą one doprowadzić do degradacji opolskich uczelni. Jakby sukcesów politycznych było mało, ruszył też z obroną kupców z targowiska Centrum, choć wcześniej jako radny zagłosował za zmianą planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Wreszcie mówiąc o "zielonym Opolu", zaprezentował kampanijnego busa oklejonego środowiskowymi hasłami. Był to leciwy mercedes z silnikiem Diesla. Wyborcy chyba obserwowali tegoroczne poczynania Dryndy, bo Razem dla Opola pod jego wodzą sromotnie przegrało wybory.
Rektor Politechniki Opolskiej zlecił przeprowadzenie audytu konkretnych wyjazdów konkretnej grupy pracowników, a nie chce odpowiedzieć na pytania dotyczące tego, ile kosztowały jego własne wyjazdy oraz jaki przyniosły efekt. Zagadką pozostają też wyjazdy służbowe dyrektora biura rektora. Jawne są natomiast zarobki prof. Tukiendorfa, które okazały się wyższe niż m.in. wypłata prezydenta Opola. Wszystko to spowodowało najgłośniejszy od lat konflikt na Politechnice Opolskiej i nieodparte wrażenie, że rektor nie potrafi sobie z tym kryzysem poradzić.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze