Dwanaście lat czekają już sportowcy i kibice z Opolszczyzny na medal olimpijski. Czy doczekają się już za nieco ponad sto dni w Londynie? Pewniaka do podium nie mamy, ale jest kilka szans na medal. Na dziś pewnych startu w Londynie jest ośmioro sportowców z regionu, ale ta liczba może się jeszcze zmienić. To już teraz najlepszy wynik od 20 lat, a więcej reprezentantów opolskich klubów startowało jedynie w Moskwie w 1980 roku i w Seulu w 1988.
REKLAMA
1 z 8
Weteran biało-czerwonych
Kandydatem numer jeden do zdobycia medalu z reprezentantów naszego regionu jest niewątpliwie kanadyjkarz MKS Ironada CCO Opole Paweł Baraszkiewicz. Fanom sportu tego zawodnika przedstawiać nie trzeba, a dość powiedzieć, że to prawdziwy weteran igrzysk, wystąpi w nich już po raz piąty, a pod tym względem będzie chyba najbardziej doświadczonym sportowcem w całej reprezentacji Polski. Lista jego sportowych osiągnięć jest długa, a zdecydowanie największym jest srebrny medal wywalczony w kanadyjkowej dwójce na 500 metrów wraz z Danielem Jędraszką podczas olimpiady w Sydney w 2000 roku.
Poza Australią 35-letni kajakarz wystąpił także na igrzyskach w Atlancie, Atenach i Pekinie, a w finale olimpijskim płynął już w sumie pięciokrotnie. W dorobku ma także cztery złote medale mistrzostw świata i tyle samo w mistrzostwach Europy, a w sumie aż 20 razy stawał na podium największych imprez międzynarodowych. Ostatni medal zdobył w ubiegłym roku w ME w Belgradzie, gdzie był drugi w jedynce na 500 metrów.
W Londynie jest już pewny startu w C-1 na 200 m, a ostatnim sprawdzianem formy i równocześnie ostatnią kwalifikacja olimpijską będą dla niego majowe mistrzostwa Europy w Duisburgu, gdzie będzie walczył o prawo startu w dwójce, w której odnosił największe sukcesy w karierze.
Zobacz Pawła Baraszkiewicza w akcji:
2 z 8
Medal pod siatką
Sporą szansę na medal olimpijski wydają się mieć także nasi siatkarze. Ćwierćfinaliści poprzednich igrzysk w ostatniej czterolatce zdobyli m.in. złoty i brązowy medal mistrzostw Europy, brąz Ligi Światowej i srebro Pucharu Świata, dzięki czemu wywalczyli olimpijską kwalifikację. Zwłaszcza ten ostatni sukces pozwala pozytywnie patrzeć na ich start w Londynie i upatrywać w jak na razie jedynej polskiej drużynie w Londynie (szanse mają jeszcze siatkarki) jeśli nie faworytów, to przynajmniej pretendentów do podium.
Na chwilę obecną w kadrze na Londyn pewniakami wydają się dwaj gracze Zaksy Kędzierzyn-Koźle Michał Ruciak i Paweł Zagumny, a poza nimi w orbicie zainteresowań Andrei Anastasiego jest także Patryk Czarnowski. Liczba naszych siatkarzy olimpijczyków może jednak ulec zmianie, bo przed nami okno transferowe i być może do Zaksy dołączy jeszcze jakiś kadrowicz, ale może też ktoś ze wspomnianych odejść. W kuluarach mówi się, że są duże szanse, iż Ruciaka pozyska Resovia.
Zobacz końcówkę ćwierćfinału IO w Pekinie:
3 z 8
Rekord życiowy to minimum
Kolejną szansą na medal, choć już znacznie mniejszą niż w przypadku Baraszkiewicza i siatkarzy, upatrywać można w starcie sztangisty Bartłomieja Bonka. Jesli zawodnik Budowlanych Opole wzniesie się na wyżyny swoich umiejętności, pobije w Londynie rekord życiowy i dopisze mu szczeście w postaci potknięcia któregoś z rywali, co w ciężarach zdarza się często, nie jest bez szans nawet na podium . Co prawda debiut na igrzyskach nie był dla niego udany, bo cztery lata temu w Pekinie nie zaliczył żadnego podejścia w podrzucie i nie ukończył rywalizacji, ale w międzyczasie był czwarty (dwa lata temu) i piąty (w ubiegłym roku) w mistrzostwach świata, wywalczył także brąz mistrzostw Europy. Kto wie, czy o medal olimpijski nie stoczy walki z innym reprezentantem Polski Marcinem Dołęgą (obaj startują w kategorii 105 kg).
Jak podnieść 215 kg demonstruje Bartłomiej Bonk:
4 z 8
Losowanie będzie kluczowe
Jeden z największych talentów w naszym sporcie dżudoka AZS-u Opole Tomasz Kowalski w Londynie zadebiutuje w igrzyskach olimpijskich. Mimo tylko 24 lat ,,Kowal?? ma spore osiągnięcia, a choć wiek i stosunkowo niewielkie doświadczenie jest jego minusem, ma on także niewątpliwy atut w postaci 11. pozycji w rankingu olimpijskim. Ma to o tyle duże znaczenie, że przy losowaniu obowiązuje rozstawienie, a Kowalski ma szansę trafić, przynajmniej na początku turnieju, na teoretycznie łatwiejszych rywali.
Jeśli więc trafi z formą, dopisze mu nieco szczęścia i pokaże wszystkie swoje możliwości nie jest bez szans nawet na olimpijskie podium. Wiele o jego dyspozycji powiedzą nam jeszcze mistrzostwa Europy, które za dwa tygodnie odbędą się w Czelabińsku. Będzie to także impreza kończąca kwalifikację, a w przypadku dobrego startu Kowalski ma szansę na awans o kilka ?oczek? wyżej w rankingu.
W dżudo o porażce może zadecydować sekunda nieuwagi:
5 z 8
O medale walczą tylko Azjaci
W Londynie wystąpi także kolejny sztangista Budowlanych Opole Krzysztof Szramiak. Niestety w odróżnieniu od kolegi klubowego Bartłomieja Bonka jego szanse na medal są zdecydowanie mniejsze. W kategorii 77 kg, w której startuje, rządzą bowiem Azjaci, a Szramiak nawet w najwyższej formie, bijąc rekordy życiowe, na podium raczej nie stanie. Za sukces trzeba więc uznać już lokatę w czołowej ósemce (właśnie taką pozycję zajął w Pekinie, w Atenach nie ukończył rywalizacji).
Pięć miejsc w sześcioosobowej kadrze olimpijskiej ciężarowców jest już obsadzone (poza Bonkiem i Szramiakiem w Londynie wystąpią także Marcin Dołega, Arsen Kasabijew i Adrian Zieliński) o ostatnie walczą w odbywających się aktualnie w Antalyi mistrzostwach Europy pozostali kadrowicze. Wśród nich są dwaj kolejni zawodnicy Budowlanych: Roman Kliś i Kornel Czekiel. Teoretyczne szanse na Londyn wydaje się mieć ten drugi, choć będzie o to niezwykle trudno, bo musiałby startować tam w wyższej niż zazwyczaj kategorii +105 kg (w każdej wadze może wystąpić tylko dwóch reprezentantów danego kraju, a w 105 kg są Bonk i Dołęga).
Nie tylko siła, ale i zwinność:
6 z 8
Jedyna dziewczyna
Jedyną naszą olimpijką jest z kolei amazonka LKJ Ledwada Zakrzów Beata Stremler startująca w ujeżdżeniu, dla której to debiut na igrzyskach. Co prawda będzie mieć aż dwie szanse medalowe, bo wystąpi zarówno w rywalizacji indywidualnej, jak i drużynowej, ale medal wydaje się poza zasięgiem, a sukcesem będzie już awans do ścisłego finału. Zawodniczka zaskarbiła sobie już sympatię kibiców, gdy odrzuciła niewiarygodnie wysoką ofertę kupna jej konia Martini, za którego Amerykanie chcieli dać ponad milion dolarów. Ale bez Martiniego pani Beata nie mogłaby wystartować na olimpiadzie, bo kwalifikację zdobyła właśnie na nim. Wybrała igrzyska, udowadniając dobitnie, że w dzisiejszym świecie jednak nie wszystko jest na sprzedaż.
Ujeżdzenie można porównac do łyżwiarstwa figurowego na koniu:
Fot. Rafał Mielnik / Agencja Wyborcza.pl
7 z 8
Miejsce w ósemce będzie sukcesem
O poprawienie wyniku sprzed czterech lat walczyć będzie w Londynie badmintonista Technika Głubczyce 31-letni Przemysław Wacha. Dziewiąty singlista igrzysk w Pekinie, uczestnik olimpiady w Atenach, sam podchodzi do tematu realnie i nawet nie wspomina o podium, podkreślając, że celem jest walka o czołową ósemkę. W zbliżających się mistrzostwach Europy w Karlskronie podobnie jak nasi czołowi sztangiści nie wystąpi.
Badminton kojarzy się raczej z podwórkową kometką, ale na najwyższym poziomie to sport niezwykle efektowny:
Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Wyborcza.pl
8 z 8
Ktoś jeszcze?
Lista naszych olimpijczyków może się jeszcze powiększyć, choćby o kolarza pochodzącego z Głuchołaz Jacka Morajkę. Zawodnik protourowej grupy Vacansoliei-DCM startował już w Pekinie, ale czy uda mu się załapać do kadry Piotra Wadeckiego na Londyn, trudno przewidzieć. Wiele zależeć może od startu w Tour de Pologne, w którym w tym roku Morajko ma niewątpliwy atut, bo wyścig pojedzie przez jego rodzinne strony.
O Londynie marzą także m.in. opolscy lekkoatleci AZS-u i pływacy Zrywu, ale w tych dyscyplinach minima są mocno wyśrubowane i chyba bardziej trzeba się skupić na kolejnej olimpiadzie w Rio de Janeiro. Nadzieje na start w igrzyskach za cztery lata nie są bezpodstawne, bo zdolnej młodzieży w obu dyscyplinach u nas nie brakuje, a sporym atutem jest doskonała baza: opolski stadion lekkoatletyczny i powstająca przy ul. Prószkowskiej 50-metrowa pływalnia.
Prędkości osiągane na trasie przez zawodowych kolarzy są raczej nieosiągalne dla przeciętnych amatorów dwóch kółek:
Wszystkie komentarze