Witold Mroziewski - elegancja na nic
Dwa tygodnie po zwolnieniu Copjaka Odra miała już nowego szkoleniowca - Witolda Mroziewskiego. Przez kibiców lubianego - oczywiście do czasu - za eleganckie zachowanie (jego znakiem firmowym było ubieranie na mecze garnituru, bo jak mawiał: - Dla mnie spotkania mojej drużyny to święto, dlatego ubieram się odświętnie).
Zadania dostał dwa: pierwsze umiarkowanie ambitne - zbudowanie w jednym sezonie drużyny, która utrzyma się w II lidze, drugie, świadczące o megalomanii ówczesnych władz klubu -włączenie się w kolejnym sezonie do walki o ekstraklasę. O ile w ciągu niespełna roku pracy (grudzień 2006 - październik 2007) ten pierwszy cel udało mu się osiągnąć bez najmniejszych kłopotów, to przy drugim już poległ.
Przebudowany po udanym sezonie zespół nie zdołał się zagrać w trakcie jednej rundy, zajął wprawdzie niezagrożone miejsce, ale dla zarządu klubu i kibiców zbyt dalekie od czoła, więc Mroziewski został zwolniony, a przez fanów głośno wygwizdany. Ale jak to często bywa, okazało się, że...
Wszystkie komentarze