Trener skłócony z kibicami, mediami, piłkarzami i zarządem
Chyba najdłużej trwający konflikt kibiców z klubem (a w zasadzie z trenerem) miał miejsce w Odrze Opole w 2006 roku, gdy piłkarze najpierw walczyli o awans na zaplecze ekstraklasy, a później w niej grali. Szkoleniowcem był wówczas Czech Miroslav Copjak, Odra długo prowadziła w tabeli III ligi i zdawała się pewnie zmierzać po awans, ale gdy zespół zaczął tracić punkty i przewagę, pojawiły się problemy. Na początku trener pokłócił się z kibicami, a aby nie słuchać ich komentarzy zaproponował m.in. przeniesienie ławki rezerwowych na drugą stronę boiska, gdzie nie ma trybun. Gdy krytyka zaczęła pojawiać się coraz częściej także w mediach, Czech przestał rozmawiać z dziennikarzami.
Po krótkim zawieszeniu konfliktu - po tym jak Odra wygrała baraże z Radomiakiem Radom i awansowała na zaplecze ekstraklasy - wybuchł on z podwójną siłą, po słabym początku rozgrywek II ligi (obecna I liga). Z tygodnia na tydzień atmosfera wokół klubu gęstniała, zarząd zakazał w końcu piłkarzom rozmów z mediami, a trener pokłócił się już nawet ze swoimi graczami (po meczu z Lechią Gdańsk stwierdził "Mam jedenastu piłkarzy na II ligę, a reszta to IV-ligowcy") i zarządem klubu.
W końcu, jeszcze w trakcie rozgrywek, trener zapowiedział, że po sezonie odejdzie z Odry, nie było mu to dane, bo został zwolniony w jego połowie. - Jak się dowiedziałem o 1.30 w nocy, że Copjak odchodzi, to otworzyłem szampana - mówi ówczesny bramkarz, a obecnie trener Odry Zbigniew Smółka.
Wszystkie komentarze