Mecz w Trydencie rozpocznie się o godz. 20.30. Rywal to firma jakich mało: wystarczy wymienić cztery z rzędu tytuły klubowych mistrzostw świata i trzy złota i Ligi Mistrzów. To mówi samo za siebie, ale nasi chłopcy z tą ekipą wygrali niedalej jak sezon temu, po tie breaku i to na jej terenie.
Pierwszy wielki triumf na europejskiej arenie kędzierzynianie zaliczyli w sezonie 1998/99, kiedy to debiutowali w rozgrywkach grupowych LM. Wówczas to w całych zmaganiach rozegrali siedem spotkań, ale wywalczyli jedno zwycięstwo i zajęli ostatnie miejsce w ośmiozespołowej grupie. Na inaugurację pokonali jednak francuski Paris UC 3:0 (wcześniej musieli uporać się w eliminacjach z duńskim Holte IF), czyli ten sam zespół, który dwa sezony później wygrał całe rozgrywki.
Pierwszy mecz ćwierćfinału LM 2001/02 z Niemcami gracze Waldemara Wspaniałego przegrali 1:3, w rewanżu po dwóch setach był remis 1:1, a w małych punktach kędzierzynianie byli sześć "na minusie". Dlatego też nie tylko nie mogli sobie już pozwolić na wpadkę w pozostałych partiach, ale i też musieli liczyć każde ,,oczko" przewagi. Na szczęście w trzeciej odsłonie odrobili ich aż pięć i stało się jasne, że jeśli zwyciężą w czwartym secie to mają awans. Rozstrzygnęli to bez wątpliwości i rozbili rywala do 17. Dzięki czemu po raz pierwszy znaleźli się w Final Four elity, w którym to zajęli ostatecznie czwarte miejsce.
W następnym sezonie pokonali ówczesnego wicemistrza Włoch Noicom Cuneo (poprzednik Bre Banci) i to dwukrotnie! Za każdym razem po tie breaku. I to wszystko w rozgrywkach grupowych Ligi Mistrzów. W pierwszym wyjazdowym spotkaniu mecz życia rozegrał Bartosz Soroka, który swoimi zagrywkami nieustannie bombardował doświadczonych rywali. Warto nadmienić, iż w międzyczasie kędzierzynianie nie dali szans czołowej ekipie Rosji, czyli Łużnikom Moskwa i to na wyjeździe, zwyciężając 3:0.
Na kolejnym etapie sezonu 2002/03 mostostalowcy bez problemów uporali się w pierwszym meczu ćwierćfinału z jedną z najlepszych wówczas drużyn Europy, belgijskim Noliko Maaseik 3:0. A gdy w rewanżu zwyciężyli także w pierwszym secie, stało się jasne, że mają drugie FF z rzędu w kieszeni. W nim to zdobyli brąz pokonując 3:0 mistrza Francji ... Paris Volley.
To była jedna z największych sensacji w historii klubu. Zaksa wygrała bowiem na wyjeździe, w finale europejskiego Pucharu CEV, grając z ekipą, która miała na rozkładzie cztery triumfy w tych rozgrywkach oraz tyle samo końcowych zwycięstw w Lidze Mistrzów. Na parkiecie rywala jednak tej różnicy nie było widać. Niestety, rewanż należał już do Włochów.
Zanim jednak kędzierzynianie znaleźli się w finale i pojechali do Treviso, rozegrali kolejny wielki mecz, pokonując w półfinale tych zmagań bułgarskie CSKA Sofia 3:0, a następnie w złotym secie 15:11.
Trudno też zapomnieć o tym co się wydarzyło w marcu 2000 roku. Wtedy to, po trzynastu latach przerwy, polski klub zagrał w turnieju finałowym europejskich pucharów siatkarzy. Rywal co prawda nazwą nie powalał, bo było nim greckie AC Oriestas, ale Mostostal wygrał 3:0 i zdobył brązowy medal Pucharu CEV (dziś Challenge).
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze