Wszystko zaczęło się niemalże równo dwa lata temu od dramatycznej w konsekwencjach kontuzji ,,Świdra", która tak na dobrą sprawę zakończyła jego karierę. 10 listopada 2010 roku w ligowym meczu z Resovią Rzeszów Świderski zerwał kolanowe przyczepy mięśnia czworogłowego, co wykluczyło go z gry na ponad pół roku. Wrócił na chwilę w finale play-off ze Skrą Bełchatów, ale w kolejnym sezonie ani razu nie wyszedł na parkiet, borykając się w międzyczasie z innymi urazami. W marcu tego roku ogłosił definitywne zakończenie kariery.
Po "Świdrze" przyszła kolej na niego. Drugiego rozgrywający Zaksy przez uraz ręki musiał pauzować dwa miesiące (listopad-grudzeiń 2010), a w jego zastępstwie trzeba było dokoptować do składu Tomislava Smuca. Słoweniec kilkakrotnie wchodził na boisko, raz nawet w wyjściowej szóstce i dał się poznać z dobrej strony.
W kolejnym sezonie zaczęła się natomiast prawdziwa karuzela ze środkowymi. Pierwszy wypadł z gry Ukrainiec, który przez problemy z kolanami miał zmarnowany niemalże cały rok zmagań. Następnie padło na Czarnowskiego. On to z kolei, z powodu przeciążeń piszczela, musiał pauzować co jakiś czas. Struktura kostna bowiem miękła i w wyniku przeciążeń istniało zagrożenie złamania.
W związku z powyższym otworzyła się szansa gry przed tym młodym rezerwowym (na zdjeciu po prawej). Ten jednak na treningu, dzień przed jednym ze spotkań, złamał sobie palec i środek naszego bloku posypał się zupełnie. Jedynym zdrowym zawodnikiem na tej pozycji został również nominalnie zmiennik Wojciech Kaźmierczak. Dlatego też szybko do gry na tej pozycji musiał przyuczyć się atakujący Dominik Witczak.
W międzyczasie też urazu doznał francuski przyjmujący. W tym przypadku zadecydowała złośliwość rzeczy martwych. Przed Final Four Pucharu Polski w Rzeszowie organizatorzy położyli nową wykładzinę w barwach narodowych, która okazała się bardzo śliska. Inna była przyczepność podłoża na każdym z kolorów boiska. Na zapoznawczym treningu Samica skręcił kostkę i to wyeliminowało go z turnieju ... i z następnego meczu ligowego. Blisko urazu był też Michał Ruciak, ale cudem zdołał się wyratować.
Parę dni później z kolei na rozgrzewce to jego dopadł pech. A wszystko to przed meczem Ligi Mistrzów z Arkasem Izmir. "Guma" tym samym dołączył do czterech wyłączonych z gry zawodników (wspomniani już środkowi oraz Świderski), a miejsce Zagumnego na parkiecie w meczu z Turkami zajął Pilarz. Zaksa przegrała pierwszy pojedynek pierwszej rundy play off u siebie, przez co praktycznie pogrzebała szansę awansu do kolejne fazy zmagań. Tydzień później reprezentacyjny rozgrywający był już gotowy do gry, ale na nic się to nie zdało i kędzierzynianie odpadli z rozgrywek.
W tym sezonie najpoważniejszy uraz doskwiera temu 23-letniemu środkowemu. ,,Wiśnia" w połowie pierwszego seta mecz LM z Crveną Zvezdą Belgrad, przy próbie ataku złapał się za łydkę i upadł na parkiet, a plac gry opuszczał przy pomocy kolegów i sztabu szkoleniowego. Dlatego też od razu po meczu pojechał na badania do szpitala. Do gry najwcześniej wróci za około miesiąc.
Jego absencja to już zupełnie inna kwestia. Nowo pozyskany Dominikańczyk nie może bowiem przez kłopoty z wizą nawet wjechać do Polski, a co dopiero trenować ze swoim zespołem. A po tym co widać na załączonym filmiku: bardzo by się przydał.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze