Więcej
    Komentarze
    "Zdecydowanie częściej jest to mężczyzna (31,1 proc. nałogowych palaczy), niż kobieta (17,8 proc.)." chyba autor coś przeinaczył. Bo z tego wynika że 32 procent nałogowych palaczy to mężczyźni. 18 % to kobiety. Razem w zaokrągleniu daje to 50 %. Pytanie do autora - jakiej płci jest pozostałe 50% nałogowych palaczy? a autorowi chodziło chyba o to, że 32 % mężczyzn to nałogowi palacze (no i 18 % kobiet) małą zmiana w zdaniu i całą Diagnoza to bełkot :P
    @okobar79 Aleś ty durnyyyyyy
    już oceniałe(a)ś
    0
    11
    @okobar79 te 50% to dzieci i zwierzęta
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @okobar79 "Pytanie do autora - jakiej płci jest pozostałe 50% nałogowych palaczy?" Księża?! ;-D
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    @okobar79 Kilkanaście lat temu pewien mądry inaczej napisał - powołując się na dane IPN - że w PRL tajnymi współpracownikami SB było 37% ludzi z wyższym wykształceniem.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @pogromca_bzdury To zdanie akurat jest logiczne (a czy prawdziwe to inna sprawa)...
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @agentwrogiegoukladu dzieci i zwierzeta to nałogowi palacze? poza tym dzieci też mają płeć :P o zwięrzętach się wnie wypowiadam :P
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    jak ide na oddzial onkologiczny szpitala (raz na pol roku) to ciagle widze nawet w zimie osoby w szlafrokach przy drzwiach na schodach jak stoja na polu (na dworze, na zewnatrz) i pala papierosy, smutny widok nalogowych palaczy, ludzie nie palcie papierosow: nowotwory pluc i szereg innych chorob sobie za wlasne pieniadze sprawiacie, a po co, wiem ze nalogowcom ciezko rzucic ten nalog, przynajmniej powstrzymajcie dzieci i mlodziez zeby w niego nie wpadla,
    już oceniałe(a)ś
    8
    3
    Jedynym powodem sięgania po papierosy jest GŁUPOTA.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Większość tych zawodów w ogóle nie jest powodem sięgania po papierosy. To słabe wykształcenie i często skorelowana ignorancja, determinują kwestię palenia ORAZ zawód - w tej kolejności. Pisanie, że jest odwrotnie, że zawód determinuje kwestię palenia, jest sporym nadużyciem.
    @2random Górnictwo liderem. To sie nazywa choroba zawodowa. A myslalem ze to jakies pylice ich wykanczaja a nie papierosy.
    już oceniałe(a)ś
    7
    1
    @2random Intuicyjnie opisałeś najgorszą zmorę badaczy, czyli pomylenie zmiennej zależnej z niezależną. Tak w istocie jest i w tym przypadku - po prostu osoby mało inteligentne palą bardziej, po pierwsze są podatne na wpływy (konformizm) po drugie mają niską samoocenę, podbudowywaną, zwłaszcza w młodym wieku, "fajeczką". Jasne że jakiś tam wpływ "grupy" jest u takich zawodów, ale jak to będzie 5-10% to max...
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    To ja inspirowany ostatnimi wydarzeniami ws. IVF użyję retoryki prawackiej i powiem tak: Jestem przeciwny finansowaniu z moich podatków leczenia raka płuc u palaczy. Jak było ich stać na fajki, to stać ich też na leczenie. A poza tym chemia czy naświetlanie to nie jest leczenie.
    @ruski_serwer ale jesteś durny :D
    już oceniałe(a)ś
    9
    8
    @ruski_serwer Zanim dostaną raka w akcyzie rząd ukradnie im tyle, że starczyło by leczenie, parę miesięcy sanatorium i jeszcze by zostało.
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    @ruski_serwer Jest tak jak pisze poniżej "mojkolega". Dokładne obliczenia zrobili ostatnio Brytyjczycy: wyszło im, że palacze netto (po odjęciu kosztów leczenia) dokładają do ichniego budżetu coś z 10 mld GBP rocznie...
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Wymagania na kierowcę kategorii D: "ukończone 24 lata (wyjątkowo 23 lub 21), zdjęcie szt. 1, kserokopia prawa jazdy kat. C lub kat. B lub zdany egamin państwowy na kat. B, pozytywne orzeczenie lekarskie, pozytywne orzeczenie psychologiczne, profil kandydata na kierowcę (PKK)". Pamiętam, że w moich czasach na testach na zwykłe prawo jazdy kategorii B trzeba było przyznać się do nałogów, w tym do palenia. Oczywiście, nikt prawdziwości deklaracji w tej ankiecie nie weryfikował. Dopóki będzie się dopuszczać do egzaminów na kategorię D nałogowych palaczy, a przewoźnicy będą zatrudniać osoby skrajnie nieodpowiedzialne, nie ma mowy o rozwoju zbiorowego transportu ani - bardziej generalnie - o demokracji. Dlaczego demokracji? Wystarczy, że jeden "kierowca" zapali podczas jazdy i nie spotkają go konsekwencje, a już pasażerowie z grupy ryzyka (np. astmatycy) nie będą mogli korzystać z usług tego przewoźnika. Przecież ryzykować nie mogą, że trafią na "kierowcę" zamiast kierowcy i w środku półgodzinnej jazdy będą zmuszeni błagać sprawcę o wysadzenie ich w środku pola. Razem z teczką. Zostają w ten sposób wykluczeni. Zresztą nie tylko ci z grup ryzyka - starczy, że ktoś nie życzy sobie zwiększyć prawdopodobieństwo śmierci poprzez bierne palenie codziennie w drodze do pracy i nie życzy sobie cuchnieć ani być zmuszonym co wieczór myć włosy, aż zaczną garściami wypadać. Taki też już jest zmuszony biec w te pędy kupować samochód, najlepiej za kredyt. Do tej grupy doliczę jeszcze ludzi, którzy zwyczajnie boją się efektów dekoncentracji nałogowca za kierownicą, wiercącego się, sięgającego co chwila po lufkę i zapalniczkę i sztachającego się (widać tę błogość w lusterku). Kto może, ten wyrabia sobie prawo jazdy i kupuje ten nieszczęsny samochód, kiedy tylko przekroczy granicę wieku. W autobusach zostają prawie tylko dzieci i młodsza młodzież. I to ten target wdycha pięć razy w tygodniu największą część produktów spalania skrętów pana "kierowcy". Ładnie, co? Sytuacja jest o tyle ciężka do opanowania, że tacy "kierowcy" uważają, że szlug wytrąbiony na pętli albo podczas jazdy pustym autobusem nie liczy się. Co więcej: bywa, że prywatny przewoźnik albo jego przedstawiciel w biurze - czyli osoba, której teoretycznie powinno zależeć na pasażerach, potrafi na pytanie o możliwość jazdy bez oparów nikotyny odpowiedzieć przecząco: że niby przez egzekwowanie zakazu palenia wewnątrz autobusu złamane byłyby Prawa Kierowcy, czy Prawa Człowieka, czy Prawa Klienta Koncernów Nikotynowych, czy może Prawa Napędzacza Klientów Koncernom Samochodowym, czy jeszcze jakieś inne. Już nie pamiętam, na jakie to Prawa się powoływano w biurze jedynego przewoźnika, z którego mogłam akurat skorzystać, przez co wracałam z Warszawy do Opola przez... Wrocław, spędziłam we Wrocławiu kawał nocy na ulicach, po czym... i tak musiano mnie zwieźć samochodem. Na podróż powrotną wydałam ok. 130 zł. I o to w systemie chodzi. O malarzach i tapeciarzach już nie wspomnę. To po to człowiek robi remont, żeby jego odnowiony dom cuchniał jak melina? Jedynym wyjściem jest wziąć urlop i siedzieć cały czas jak pies we własnym domu, pilnować swojego dobytku przez ekspertami ds. zadymy nikotynowej. Warować i bronić swojej tapicerki, zasłon i linoleum przed nasiąknięciem dymem, albo co gorsza zaprószeniem. A że spece z reguły się nie spieszą i tylko czekają, aż skoczysz po soczek, żeby mogli wyciągnąć swoje fujarki i zrobić swoje, to zapowiada się dłuuuugi dyżur. Dobrze wziąć zmiennika. Można już wtedy razem z nim zacząć myśleć o szukaniu nowej pracy, bo który pracodawca da taki długi urlop?
    już oceniałe(a)ś
    10
    18