Więcej
    Komentarze
    To miasto umiera, "starzeje" się z jego mieszkańcami. Z resztą kraju tez nie lepiej, jesli dojdzie do tego zalew Ukraińców i np. uchodźców z bliskiego wschodu będziemy biedakami rządzonymi przez niekompetentnych klownów pokroju Pawłowicz, Kukiz itd.
    @August Ames wolę robotnych Ukraińców niż Pawłowicz, Wiśniewski czy Kaczyński którzy w życiu normalnie i uczciwie nie pracowali. Zresztą Ukraińców jest za mało! Brakuje fachowców, bo najlepsi dawno siedzą na Zachodzie. Zostali partacze albo tacy, co windują sobie ceny. Ludzie z dawnego ZSRR zrobią to za konkurencyjną cenę i bez fochów.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1
    Na płaszczyźnie Przedsiębiorca - państwo: Błędny jest model gospodarki stawiający na "przepustowość" towarów i usług, obłędny obrót Klientami, ilość a nie jakość. Istotą oferty niszowej jest to, że operuje dla nielicznych. Przetrwa, kiedy możliwe są fluktuacje zainteresowania bez fatalnego skutku dla Mikroprzedsiębiorców (nazwijmy ich właściwiej - Rzemieślników, Innowatorów, Artystów). Kiedy jest czas na spokojną produkcję, na nienachalną ekspozycję (nie reklamę!) towarów, badanie rynku Konkurencji, Klientów i Dostawców, uzyskiwanie odpowiedzi zwrotnej, przebranżowienie. Istotne powinno być tylko to, że poważnie traktuje się Klienta (oczywiście, ze wzajemnością). A nie jakiś oszalały wyścig Don Kichota z hiperlokowaniem hiperproduktów przez hipermożnych, hiperanonimowych i hiperobcych hiperlobbystów. Na płaszczyźnie Przedsiębiorca - Klient: Czemu właściwie sklep oferujący dobry towar nie ma u nas Klienta? Po stronie typowego polskiego Klienta mamy skumulowany brak siły nabywczej, brak wolnego czasu, brak sił, brak zdrowia, brak wiary, brak wypracowanych dobrych nawyków, brak samodzielnie i radykalnie sformułowanych potrzeb, brak krytycznej postawy (bezbronny mózg obezwładniony hiperreklamidłami). Widzę, że ludzie ogólnie nie mają szacunku dla samych siebie. Jak wymagać szczerego zainteresowania zdrową żywnością, eko-kosmetykami czy lnianymi ciuszkami od pani, która tłoczy hiperpapierosy w siebie, we własne dzieci i w dzieci sąsiadów na klatce? Na płaszczyżnie samorząd - Przedsiębiorca: Samorząd nie jest cudotwórcą, nie zlikwiduje ani ozusowienia niewinnej koronkarki ani przymusu prostowania ogórków poczciwego ogrodnika. Może jednak zniwelować nierówny start, jaki oni mają w porównaniu z hiperpodmiotami tłoczącymi w nas nerwowo szybki towar zawinięty w kolorową gazetkę. Polityka lokalowa, ulgi, promocja, pomoc prawna, słowem - indywidualne podejście, docenienie i szacunek mogą wiele. Na płaszczyźnie samorząd - Klient.... Zaraz, czy to ma przełożenie na gospodarkę?! Otóż ma. Samorząd miewa zgubny wpływ na jakość przestrzeni. Widzą Państwo tę przytulną kawiarenkę? Co znajduje się na jej pierwszym planie? Rura wydechowa. Fajnie się wciąga spaliny wraz z aromatem kawy? Jak na nastrój kawosza wpływa ten chaotyczny, klaustrofobiczny, niestały, pozbawiony zieleni, wolno żyjących kotów, ptaków, motyli i normalnych ludzkich twarzy pejzaż za oknem? Otóż to. Odkąd przestrzeń Opola zaczęła w drastycznym tempie tracić walory praktyczne, zdrowotne i estetyczne, a poruszanie się po niej - zwłaszcza piechotą i rowerem - stało się zmorą, niejeden potencjalny Klient zaczął odczuwać silne opory przed pojawianiem się w tej przestrzeni (ja też to czuję, ale regularnie się przymuszam do pojawiania się w poszczególnych dzielnicach na zasadzie obywatelskiego patrolu - i nic więcej). Jeśli już - tylko szybko przelecieć autem, bez rozglądania się na boki. O ilu z tych zacnych lokali człowiek nie wiedział, straciwszy kontakt z rzeczywistością? Ile z nich ominął, bo wygodniej mu było pojechać do dużego obiektu, marketu, galerii i ograniczyć swoje zakupy i swoją wiedzę o podaży do obiektów tam skumulowanych? A ile razy, owszem, przeszedł koło takiej mydlarni, ale był tak zdenerwowany wcześniejszą półgodzinną nierówną walką z hiperkierowcami o prawo do skorzystania z chodnika, że nie czuł się na siłach wejść do sklepu i nawiązać normalną rozmowę z ekspedientką? W markecie przynajmniej nikt mu nie zarzuci, że nie wypada najeżdżać innego Klienta wózkiem. Ładuje się tam do kosza teratogenne mikstury udające mydła, bezrefleksyjnie, z pamięci. Można sobie przy tym kontemplować życiowe porażki i mieć buzię wygiętą w pałąk - kasjerka do takich widoków już przywykła, sama wszakże taką minę posiada.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Akurat "Dobry Skład" miał asortyment dla wąskiej grupy klientów - awangardowe, pojedyńcze egzemplarze futurystycznych ciuchów. Ile osób w Opolu robiło tam zakupy? byłam tam kilka razy - zawsze jako jedyna klientka, obsługi osób 3.... Lokal wielki, ceny kiecek kosmiczne. To nie mogło się udać.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Kto przyzwoicie zarabia może życ w Opolu jak w maśle, jednak po artykuły piątej potrzeby i nienudzenie się na poziomie i tak jeździł, jeździ i jeździć będzie do Wrocławia, Katowic i okolic lub do internetu. Sklepy koncepcyjne, Plastyk, mydlarnia to wysoko wyspecjalizowani detaliści którzy jeśli nie traktują sklepu miejscowego jako dodatkowego źródełka czy reklamy która ma wyjść na zero przy faktycznej działalności w sieci, nie uświadczą w naszym pierdzidołku otrzaskanego, masowego klienta w stężeniu pozwalającym spać spokojnie kiedy ciężko tu utrzymać przyzwoitą knajpkę nienastawioną na rypanie klientów na marżach i pracowników na pensjach czy nawet kiosk w centrum. A lepiej nie będzie - mózgi wydrenowane, studenty się powoli kończą, Ukraińcy, z całą sympatią, są tacy jak my ale ze dwadzieścia lat temu więc w większości jakości nie wnoszą, pensje stoją bo Polak o ich podnieseniu pomyśli dopiero jak mu pracownicy zaczną rzucać papiery na stół w połowie szychty a teraz może jeszcze chapnąć Ukraińców za pół darmo, de facto okupant u władzy cofnie nas o 10 lat, a na świecie się szykuje nowe rozdanie.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Koktajl bar studio - udało mi się tam być tylko raz. Chciałam wypić tam kawę też później i to kilka razy, ale drzwi wiecznie były zamknięte. Jeśli lokal nie jest otwarty w wypisanych godzinach to nic dziwnego, że w końcu ktokolwiek przestaje tam chodzić.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Na takie małe miasto tyle obiektów handlowych to i tak sporo. Sklepy, które nie grupują się w centrach handlowych muszą naprawdę mieć silną markę lub wysokomarżową działalność aby się utrzymać. Jakie jest rozwiązanie ? Trzeba do Opola ściągać innowacyjne firmy, które dadzą pracownikom zarobić sporo więcej niż minimalna płaca. Pula pieniędzy do wydania na branże handlową będzie większa i małym specjalistycznym sklepom też coś skapnie.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    No ale jest Mydlarnia u Franciszka na Ozimskiej - w bardzo dobrej lokalizacji- naprzeciw Hebe. Dwie nisze się spotkały i jedna odpadła.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0