Morderca Samanty
W 2011 roku doszło do brutalnego zabójstwa 16-letniej Samanty z Jasienia. Ciało nastolatki znaleziono w lesie koło Popielowa, czyli 30 km dalej.
Ostatnią osobą, która ją widziała, a do której dotarła policja, była prawdopodobnie mama jej koleżanki. Dziewczyna przyszła do koleżanki około godz. 23 w nocy z soboty na niedzielę. Chciała z nią wyjść, ale ta szykowała się już do spania, Samanta poszła dokądś sama.
Policjanci prowadzący sprawę wykluczali motyw seksualny i rabunkowy, ponieważ nie znaleziono żadnych śladów, które by na to wskazywały. - Niewykluczone, że ktoś zabił tylko po to, by zabić - przyznawali policjanci. Od początku też było wiadomo, że śledztwo będzie niezwykle trudne. Dlatego w opolskiej komendzie wojewódzkiej powołano specjalną grupę składającą się z policjantów, którzy mają na koncie już niejedno wykryte zabójstwo. W skład grupy wszedł również psycholog policyjny, który na podstawie zgromadzonego materiału stworzył profil, czyli psychologiczny portret, nieznanego sprawcy przestępstwa. Miało to w założeniu ułatwić weryfikację postawionych już hipotez, zawęzić krąg podejrzanych i tym samym ułatwić prowadzenie śledztwa.
Ustalono, że najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, iż Samanta próbowała pojechać autostopem do Opola, ale czy dobrowolnie wsiadła do samochodu mordercy czy też została do niego wciągnięta, nie wiadomo. Policjanci badali każdy możliwy wątek, np. to, czy dziewczyna znała zabójcę czy też sprawcą była obca, przypadkowa osoba. Oprócz tego odwiedzali domy i rozmawiali z mieszkańcami wsi. Zabezpieczono też komputer i telefon dziewczyny. Sprawdzono monitoring przy trasie nr 45. Mimo to nie udało się ustalić mordercy. Rok po śmierci nastolatki śledztwo zostało umorzone, co jednak nie oznacza, że policjanci przestali się zajmować tą sprawą.