Koźlak spotkał na swojej drodze spacerowiczów z Brzegu. Lgnął do nich, piszczał, lizał po rękach. Widać było, że nie domykał pyska. Jak się później okazało, w wypadku samochodowym złamał żuchwę. Rokowania były słabe, szczęśliwie nikt się tym nie przejął.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.