Ciuchy
Z tym był realny problem w realnym socjalizmie. Po pierwsze ciuchów nie było, a jak były, to mało, a jeszcze na dodatek niektóre za drogie (szczególnie te u prywaciarzy).
- Po porządny płaszcz, buty, torebkę jeździłam więc do Wrocławia - mówi pani Alicja z Opola, której młode lata przypadły na lata 70. Wówczas jednak w PRL było nawet, nawet. W Opolu większość zaopatrywała się w tzw. ?Pedecie? w rynku (na rogu, gdzie jest bank)
Władysława (młodość lata 50. i 60.) przede wszystkim kupowała materiały i - jak wiele opolanek - szyła dobie sama. - Był bardzo duży wybór materiałów. Zawsze można było coś znaleźć. A moda, wzory? Podglądałam witryny z ubraniami, szczególnie u prywaciarzy - wspomina.
Buty kupowały w ?Chełmku? (ul. Reymonta) i ?Radoskórze? (Katedralna) lub u prywaciarzy na targowiskach i prywatnych sklepach na ul. Mondrzyka (teraz Osmańczyka).
Wszystkie komentarze