- W Collegium Humanum byli też tacy jak ja, którzy za swoje pieniądze chcieli zdobyć wiedzę. Zdobyty dyplom schowałem do szuflady, nie będę go nigdy używał - pisze Tadeusz Jarmuziewicz, senator Koalicji Obywatelskiej.
Dyplomy MBA z Collegium Humanum nie są już przepustką do spółek Skarbu Państwa. W Warszawie urzędnicy z tym dyplomem muszą przejść egzamin, jeśli dalej chcą zasiadać w radach nadzorczych komunalnych spółek. Na podobny krok zdecydował się też prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski.
- Problem Collegium Humanum jest dwojaki. Z jednej strony jest to przewał klasyczny: normalna szkoła została fabryką lewych dyplomów i dotyczy to bardzo wielu postaci z różnych stron. Natomiast czym innym są studia, które dotyczą wicemarszałka Zbigniewa Kubalańcy - komentuje Szymon Ogłaza, marszałek województwa opolskiego.
Jak mówią "Wyborczej" byli studenci Collegium Humanum, do studiowania w tej uczelni namawiał ich Bartłomiej Machnik, protegowany posła PiS Marcina Ociepy.
Przypuszczam, że w ramach afery Collegium Humanum jeszcze wielu polityków będzie zatrzymanych - twierdzi Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola.
Niektórzy politycy oraz samorządowcy z Opola ukończyli Collegium Humanum, jednak podkreślają, że nie są zamieszani w żadną aferę. - Chodziłem na zajęcia, mam faktury za opłaty, ale żałuję decyzji o studiach, bo teraz dyplom tej uczelni nie jest nic wart - zaznacza Przemysław Pospieszyński, lider radnych KO w Opolu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.