Mniejszość niemiecka przekonuje, że po powiększeniu Opola część jej praw została złamana. Od ponad roku alarmuje także, że rozporządzenia ministra Czarnka o ograniczeniu nauki języka niemieckiego jako języka mniejszości, to dyskryminacja dzieci z mniejszości niemieckiej. Sprawą będzie musiała się zająć komisja europejska.
Wiceminister rolnictwa i poseł Suwerennej Polski z Opolszczyzny Janusz Kowalski przekonywał w poniedziałek w Opolu, że Komisja Europejska może znieść we wrześniu zakaz importu produktów rolnych z Ukrainy, by wybory w Polsce wygrała opozycja. - Będę rekomendował zamknięcie granic - zapowiedział.
Komisja Europejska zatwierdziła dzisiaj opolski program na lata 2021-2027, w ramach którego region ma otrzymać dokładnie 966,5 mln euro. Decyzji, kiedy pieniądze będą wypłacane, wciąż jednak nie ma.
10 września w Opolu odbędzie się IV Marsz Równości. Po raz pierwszym patronat nad wydarzeniem objęło przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce. Wciąż trwa zbiórka pieniędzy na organizację marszu.
966 milionów euro będzie miała do dyspozycji Opolszczyzna do 2027 roku. Rząd jednak wciąż negocjuje z Komisją Europejską wypłacenie pieniędzy Polsce.
Ograniczenie nauki języka niemieckiego, może stać się kolejnym europejskim problemem polskiego rządu, jak Elektrownia Turów czy Izba Dyscyplinarna SN. Mniejszość niemiecka zaskarżyła rozporządzenia ministra Czarnka do Komisji Europejskiej i liczy na to, że sprawą zajmie się Trybunał Sprawiedliwości UE. Zawiesiła też swój udział w pracach Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych i Etnicznych.
Poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski uznał, że urząd marszałkowski zamierza preferować środowiska LGBT przy przyznawaniu unijnych dotacji, i domagał się zmian w zapisach programu dotyczącego funduszy unijnych. Ten zakłada, że dofinansowania nie otrzymają np. gminy przyjmujące uchwały o "strefach wolnych od LGBT".
Dwa apele przegłosowali radni sejmiku województwa opolskiego podczas dzisiejszej sesji. Jeden skierowany jest do Komisji Europejskiej, drugi do polskiego premiera i jego rządu.
Radni Opola zgodzili się na przystąpienie miasta do europejskiego programu Green City Accord. To oznacza, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat Opole musi podjąć działania, które pozwolą na spełnienie wysokich standardów ekologicznych. W Polsce taka decyzja do tej pory zapadła tylko w Gdyni.
W ciągu najbliższych 10 lat Opole podejmie dodatkowe działania, które znacznie poprawią jakość standardów ekologicznych. To główne założenie nowej inicjatywy europejskiej, do której na razie przystąpiło jedno polskie miasto.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.